Kim bym został, gdyby nie piłka: Rudolf Urban

13
kwi
Sportowego liceum nie było, ale kochałem grać!
- Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, kim bym był, gdybym nie został piłkarzem, bo od zawsze chciałem grać właśnie w piłkę. Owszem, nie chodziłem do sportowego liceum, ale futbol od małego był na pierwszym miejscu. Nauka - wtedy - troszkę mniej.

Chemia? Fajna sprawa!
- W liceum miałem profil biologiczno-chemiczny. I szło mi całkiem nieźle. Nawet przez pewien czas to stanowiło alternatywę dla piłki, ale szybko - bo jeszcze przed zakończeniem pierwszego semestru - dostałem propozycję kontraktu z Koszyc. I wtedy nie byłem w stanie pogodzić nauki i sportu więc wybór był prosty - szkoła poszła w odstawkę.

Żyłem chwilą...
- Nikt w rodzinie na mnie nie naciskał. Miałem robić, co mi się podobało, i to robiłem. Była możliwość pójścia do liceum, to poszedłem. Potem mogłem iść na trening, też się wybrałem. Żyłem chwilą i do doprowadziło mnie do tego, co mam teraz.

Pierwsze pieniądze zgarniałem... zaraz po "osiemnastce"
- Jak miałem nieco ponad osiemnaście lat, zagrałem pierwszy mecz w słowackiej ekstraklasie i wtedy powiedziałem sobie: "Udało się! Jestem piłkarzem!". To był naprawdę fajny okres w mojej karierze.

Zrobiłem papiery na trenera, bo trapiły mnie kontuzje
- Wątpliwości pojawiły się ostatnio, jak zaczęły dręczyć mnie kontuzje. Zrobiłem nawet kurs trenerski najniższego stopnia. Na szczęście wróciłem do zdrowia, ale po zakończeniu gry w piłkę jestem przekonany, że pozostanę przy futbolu. 

DawJen