Kim bym został, gdyby nie piłka: Patrick Dytko
Patrick Dytko to urodzony sportowiec. We wczesnych latach szkolnych uprawiał kilka dyscyplin, próbując swoich sił w bieganiu, piłce ręcznej i piłce nożnej. Jak sam twardo zaznacza, całe jego życie kręci się wokół sportu, ale istnieje profesja, w której świetnie by się odnalazł…
Dwie różne piłki
- W wieku ośmiu lat trenowałem równolegle piłkę ręczną i piłkę nożną. Szczerze mówiąc, na samym początku wolałem rzucać piłką niż ją kopać, chociaż z biegiem czasu to futbol stał się numerem „1” i po dwuletniej przygodzie zrezygnowałem z ręcznej, całkowicie poświęcając się temu, co robię do dnia dzisiejszego.
Krótkie dystanse
- Zawsze reprezentowałem moją szkołę w bieganiu. Najlepiej wychodził mi sprint i osiągałem naprawdę dobre wyniki. Moim rówieśnikom ciężko było dotrzymać mi kroku i przez chwilę się zastanawiałem, czy nie potraktować tego poważniej. Wybrałem inaczej i nie żałuję, a szybkość jest cechą, która pomaga mi na boisku. Mogę biegać i biegać… (śmiech)
Cztery kółka
- Motoryzacja to jedna z moich pasji. Śledzę nowinki i dużo czytam na temat samochodów. Stało się tak dzięki mojemu wujkowi, który prowadzi warsztat w Świętochłowicach. Kiedy tylko odwiedzałem te strony, potrafiłem całe dnie spędzać, pomagając wujkowi w naprawianiu aut. Czy byłbym dobrym mechanikiem? Ciężko powiedzieć, chociaż gdyby w trasie zepsuł mi się samochód, wiedziałbym, co robić.
Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA