Kim bym został, gdyby nie piłka: Marcin Pietrowski

16
lis

Marcin Pietrowski od małego chciał zostać piłkarzem. Od dzieciństwa starał się realizować to marzenie i udało mu się. Co jednak Pietro robiłby, gdyby nie piłka? Czy miał plan awaryjny? I czy jego zdaniem wyższe wykształcenie jest w życiu przydatne? Przed Wami kolejna część serii "Kim bym został gdyby, nie piłka".

Co byś robił, gdyby nie piłka?

- Na pewno coś związanego ze sportem. Ukończyłem studia magisterskie na Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Ukończyłem też studia podyplomowe z dietetyki, która jest zresztą jednym z moich głównych zainteresowań. Bardzo możliwe też, że zostałbym kimś w rodzaju trenera personalnego. Mam na tyle dużą wiedzę i samodyscyplinę, że myślę, iż mógłbym przekazywać ją innym.

Jesteś mentorem dla reszty drużyny pod względem zdrowego odżywiania?
- Bez przesady (śmiech). Wśród chłopaków jest tak duża świadomość, że każdy wie, jak powinien się odżywiać. Są oczywiście jakieś drobne szczegóły, które można by poprawić, ale człowiek uczy się całe życie.

Kiedy byłeś dzieckiem myślałeś tylko o piłce?
- Dokładnie tak. Całe życie marzyłem, żeby zostać piłkarzem i całe szczęście udało się. Oczywiście każdy w młodości marzył, żeby grać w Reprezentacji Polski, Lidze Mistrzów i najsilniejszych ligach, ale bardzo cieszę się, że doszedłem do poziomu, w którym mogę grać na boiskach Ekstraklasy. Wielu chłopakom, z którymi trenowałem to się już nie udało.

Poszedłeś na studia, czyli jednak jakiś plan awaryjny był?
- Studia zrobiłem tak naprawdę dla siebie. Co prawda tknęli mnie do tego rodzice, za co im teraz bardzo dziękuję, ale jednak patrząc przez pryzmat czasu, to bardzo te studia się przydały. Zdobyłem wiedzę i poznałem wielu interesujących ludzi. Między innymi moją promotorkę, która zakrzewiła we mnie zainteresowanie dietetyką.

Wśród młodzieży istnieje pogląd, że studia nic nie wnoszą, że to tylko papier. Zdajesz się przeczyć tej tezie?
- To nie jest prawda, że studia niczego nie dają. Oczywiście można przespać całe pięć lat i niczego się nie nauczyć, ale to chyba nie o to chodzi. Jeśli ktoś idzie na studia, żeby tylko zdobyć papier, to może faktycznie mija się to z celem. Jeśli natomiast samemu się chce i szuka się tej wiedzy, to jest to naprawdę przydatne.

Jest to kwestia podejścia czy wykładowców?
- Przede wszystkim ważne jest podejście, ale to kto cię uczy i prowadzi też jest bardzo ważne. W moim przypadku - jak już wspomniałem - to była kwestia promotorki, która zainteresowała mnie dietetyką. To powinno iść zawsze w parze.

Sporo lat kariery jeszcze przed tobą, na pewno jednak już myślałeś o tym, co będziesz robił później?
- Chciałbym zostać trenerem. Już pierwszy krok w tą stronę poczyniłem, skończyłem studia, zrobiłem podyplomówkę, ale teraz najważniejsza jest dla mnie gra w piłkę.

Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.