Kim bym został, gdyby nie piłka: Jan Buryan
23
kwi
Zawód: piłkarz. O tym marzy wielu, a udaje się wybranym. Co jednak robiliby ci ludzie, gdyby kiedyś ktoś nie dał im szansy na wybicie się? Jan Buryan tworzyłby... auta marki Skoda.
Zamiast Piasta miała być... Skoda
- Po dwudziestu latach trudno ocenić, kim by się było, gdyby nie futbol. Ale przed rozpoczęciem poważnej gry w piłkę najbliżej mi było do serwisu Skody. Więc prawdopodobnie pracowałbym w fabrycje produkującej samochody tej marki w Czechach, a nie grał w piłkę nożną w Polsce.
Tysiąc złotych podstawy, a koledzy zazdrościli
- Skończyłem szkołę, po której mogłem od razu iść do fabryki Skody i tam robić te auta. Ale na szczęście w wieku siedemnastu lat pojawiła się pierwsze propozycja kontraktu. Do teraz pamiętam tę astronomiczną kwotę - w przeliczeniu - tysiąc zł.! To była naprawdę poważna kasa, której mi zazdrościli wszyscy rówieśnicy. I to właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że wcale nie muszę iść do Skody, żeby zarabiać fajne pieniądze.
Kopał piłkę z zeszytem przed oczami
- W domu raczej mi dopingowano. Mama powiedziała, że - owszem - kontrakt to przyjemna rzecz, ale muszę ukończyć szkołę. Bez tego ani rusz. I tak zrobiłem. Godziłem szkołę z obowiązkami piłkarza z ekstraklasy. Kiedy już udało mi się zdobyć dyplom absolwenta, rodzice oznajmili, że mogę robić, na co mam ochotę. To moje życie i moje wybory. Oni swoją misję zakończyli - dali mi wykształcenie. I to była fantastyczna sprawa.
... bo co można robić po dwudziestu latach kopania piłki?
- Mam nadzieję jeszcze kilka lat pograć, ale wiem, że wielkimi krokami zbliża się koniec. Jak ktoś od dwudziestu lat pracuje w jednym zawodnie, to trudno nagle coś w życiu zmienić. Żyję piłką i jeszcze chce nią żyć po zakończeniu kariery, stąd widzę się w roli trenera czy poszukiwacza talentów jakiegoś zespołu. Może Piasta?
DawJen
Zamiast Piasta miała być... Skoda
- Po dwudziestu latach trudno ocenić, kim by się było, gdyby nie futbol. Ale przed rozpoczęciem poważnej gry w piłkę najbliżej mi było do serwisu Skody. Więc prawdopodobnie pracowałbym w fabrycje produkującej samochody tej marki w Czechach, a nie grał w piłkę nożną w Polsce.
Tysiąc złotych podstawy, a koledzy zazdrościli
- Skończyłem szkołę, po której mogłem od razu iść do fabryki Skody i tam robić te auta. Ale na szczęście w wieku siedemnastu lat pojawiła się pierwsze propozycja kontraktu. Do teraz pamiętam tę astronomiczną kwotę - w przeliczeniu - tysiąc zł.! To była naprawdę poważna kasa, której mi zazdrościli wszyscy rówieśnicy. I to właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że wcale nie muszę iść do Skody, żeby zarabiać fajne pieniądze.
Kopał piłkę z zeszytem przed oczami
- W domu raczej mi dopingowano. Mama powiedziała, że - owszem - kontrakt to przyjemna rzecz, ale muszę ukończyć szkołę. Bez tego ani rusz. I tak zrobiłem. Godziłem szkołę z obowiązkami piłkarza z ekstraklasy. Kiedy już udało mi się zdobyć dyplom absolwenta, rodzice oznajmili, że mogę robić, na co mam ochotę. To moje życie i moje wybory. Oni swoją misję zakończyli - dali mi wykształcenie. I to była fantastyczna sprawa.
... bo co można robić po dwudziestu latach kopania piłki?
- Mam nadzieję jeszcze kilka lat pograć, ale wiem, że wielkimi krokami zbliża się koniec. Jak ktoś od dwudziestu lat pracuje w jednym zawodnie, to trudno nagle coś w życiu zmienić. Żyję piłką i jeszcze chce nią żyć po zakończeniu kariery, stąd widzę się w roli trenera czy poszukiwacza talentów jakiegoś zespołu. Może Piasta?
DawJen