Kim bym został, gdyby nie piłka: Jakub Szumski
Jakub Szumski nigdy nie wyobrażał sobie życia bez piłki. Gdyby nie nożna, odbijałby ją rakietą, a - w innym wydaniu - rzucałby nią na hali jako piłkarz ręczny.
A może ręczna?
- Od zawsze byłem nastawiony na sport. Więc zwyczajnie uprawiałbym inną dyscyplinę. I - szczerze mówiąc - byłem bliski tenisa ziemnego i piłki ręcznej. W "ręczną" nawet dobrze grałem, ale potem należało wybrać jedną specjalizację i padło właśnie na futbol.
Zero nacisku, zawsze wsparcie
- Rodzice zawsze wspierali mnie w moich wyborach. Ale to było poparte też tym, że widzieli moją radość, kiedy uprawiałem sport. Może dlatego w pewnym momencie "przystopowali" z naciskami na naukę i pozwolili mi się skupić na piłce. Choć nie ukrywam, że zawsze dążyłem do ukończenia szkoły i "liźnięcia" studiów, ale trudno jest pogodzić naukę z treningami. Rodzice jednak cieszyli się moimi sportowymi sukcesami razem ze mną.
Pierwsze pieniądze... szybciutko
- Wiadomo jak to jest - wychowanek zawsze ma niższy (na początku) kontrakt. Ale już po siedemnastych urodzinach moi rodzice podpisali pierwszą umowę w Legii, gdzie już mogłem coś zarabiać. I nie ukrywam, że to była dla mnie wtedy ważna sprawa.
Gdyby się nie udało, to...
- byłoby trudno. Chciałem zacząć studia, ale czasowo się nie wyrobiłem. Może na AWF wrócę, ale póki co... martwiłbym się bardzo o moją przyszłość, bo trudno byłoby się nagle przestawić.
Co po piłce? Należy wyczekać...
- Wiem, że przyjdzie taki moment, w którym będę musiał zająć się czymś innym, niż graniem. Ale na razie chcę ten okres przeczekać, nauczyć się czegoś i dowiedzieć się, do czego w ogóle mam predyspozycje. Zresztą, muszę też zobaczyć jak potoczy się moja przygoda z piłką, bo to w sumie jest czynnik wiodący. Na chwilę obecną nie mam jednak żadnego planu kim zostanę, kiedy już nie będę kopać piłki.
Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA