Kędziora: Ręce same składały się do oklasków

26
kwi

Bramkostrzelne starcie oraz debiut Angela Pereza Garcii na ławce trenerskiej Piasta. - Wynik i kapitalny mecz każdego zawodnika z osobna, a przez to cała drużyna wypadła świetnie. Z przyjemnością można było patrzeć na chłopaków najpierw z perspektywy ławki rezerwowych, a później również wejść na boisko i dołożyć swoją wartość. Z pewnością były to cenne chwile, a ręce same składały się do oklasków - przyznał Wojciech Kędziora. Napastnik Niebiesko-Czerwonych opowiedział o rywalizacji z Pasami z sezonu 2013/14, który wspominaliśmy w akcji #byłtakimecz.

 

10 maja 2014 roku, w ramach 33. kolejki Ekstraklasy piłkarze Piasta Gliwice mierzyli się na wyjeździe z Cracovią. Niebiesko-Czerwoni w tamtym momencie zajmowali ostatnie bezpieczne miejsce w ligowej tabeli, dlatego każde spotkanie było niezwykle ważne w kontekście utrzymania. - Bardzo dobrze wspominam ten mecz. Był to taki przełomowy moment, bo znajdowaliśmy się wówczas w bardzo trudnej sytuacji. Każdy mecz graliśmy o życie i dlatego imponujące i zadowalające było dla nas w takich rozmiarach wygrać z Cracovią na bardzo ciężkim terenie - wspominał rywalizację Wojciech Kędziora, którą ostatecznie gliwiczanie zwyciężyli aż 5-1, skracając dystans do Pasów do jednego oczka.


Niebiesko-Czerwoni nie najlepiej rozpoczęli rundę finałową sezonu 2013/14. Po porażce 3-4 z Jagiellonią i bezbramkowym remisie u siebie władze klubu zdecydowały się na zmianę na stanowisku trenera. Gliwicką drużynę przejął Angel Perez Garcia. - Nie jest łatwo grać z takim ciężarem, a przy tych zmianach zespół bardzo dobrze zareagował. Ta wygrana na Cracovii i to w takich rozmiarach była w pewnym sensie zaskakująca również dla nas. Uwierzyliśmy w siebie oraz pokazaliśmy sobie, że możemy grać dobrze i stać nas na zdobywanie dużej liczby bramek, bo de facto w tym spotkaniu to wszystkie sześć goli mi strzeliliśmy. Bramkę dla Cracovii również Adrian Klepczyński strzelił, a więc wszystko było naszą zasługą. (śmiech) - wyjaśnił popularny "Kędi". - Na samym początku była delikatna bariera językowa, ale mieliśmy w szatni kilku Hiszpanów. Dodatkowo trener posługiwał się językiem angielskim, więc nie było większego problemu. Przyjęliśmy trenera i byliśmy pełni nadziei, że wszystko skończy się dla nas pomyślnie. Taki był pewnie cel zatrudnienia nowego szkoleniowca, żeby pobudzić, wlać nadzieję, może wstrząsnąć drużyną i dodać energii na tę samą końcówkę sezonu - dodał.


Przy okazji pierwszych spotkań pod wodzą nowo zatrudnionego szkoleniowca, często przywołuje się sformułowanie "efekt nowej miotły". Trudno wyobrazić sobie lepszy debiut niż wysokie zwycięstwo 5-1 z bezpośrednim rywalem w grze o utrzymanie. Od momentu przyjścia hiszpańskiego trenera, Piast nie przegrał czterech kolejnych spotkań. - To był bardzo dobry okres dla nas, także dla mnie, ponieważ wracałem i byłem zmobilizowany, żeby też przyczynić się do zdobywania punktów. Tak się zdarza, że przyjście nowego trenera, to taki dodatkowy bodziec. Efekt był jak najbardziej pozytywny, bo w dobrym stylu utrzymaliśmy się, wyszliśmy z trudnej sytuacji, co cieszyło nie tylko nas, ale również naszych kibiców - mówił snajper Piasta, który również wpisał się na listę strzelców we wspominanym meczu z Cracovią. - Rozpocząłem mecz na ławce rezerwowych, ale cieszyłem się, że mogłem wejść i dołożyć cegiełkę. Dla każdego zawodnika zagrać chociażby kilkanaście minut w meczu, który jeśli skończy się zwycięstwem jest czymś bardzo pozytywnym. Tym bardziej dla zawodnika, który gdzieś wraca po urazie dobrze jest od razu wejść na odpowiednie tory. W moim przypadku też tak było - stwierdził.


Trener Angel Perez Garcia przez wszystkich zostanie zapamiętany jako bardzo żywiołowy, pełen pozytywnej energii człowiek. - To była bardzo pozytywna postać. Cieszyliśmy się razem z nim i w podobny sposób przeżywaliśmy te wydarzenia. Przyjemnie się odnosi do takich korzystnych sytuacji, kiedy się wygrywa i zdobywa bramki. To pozwala poczuć się pewniej i łatwiej wstaje się z kolan. Na tej energii szliśmy dalej rozpoczynając marsz w dobrym kierunku - wspominał Wojciech Kędziora, mogący obserwować z bliska spontaniczne reakcje szkoleniowca po każdym zdobytym dla Piasta golu.


Piast ostatecznie zakończył rozgrywki w sezonie 2013/14 na dwunastym miejscu z dorobkiem 28 punktów (obowiązywała wówczas formuła podziału punktów po rundzie zasadniczej). Trzecie spotkanie rundy finałowej gliwiczanie z pewnością zapamiętają na bardzo długo - Wynik i kapitalny mecz każdego zawodnika z osobna, a przez to cała drużyna wypadła świetnie. Z przyjemnością można było patrzeć na chłopaków najpierw z perspektywy ławki rezerwowych, a później również wejść na boisko i dołożyć swoją wartość. Z pewnością były to cenne chwile, a ręce same składały się do oklasków. Cieszę się, że mogłem być częścią tego zespołu w tamtym momencie - zakończył Wojciech Kędziora.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA