Kamil Wilczek o powrocie do Piasta - WYWIAD

19
cze
Kamil Wilczek oficjalnie wrócił do Piasta Gliwice. We wtorek rano złożył podpis pod umową, a już wieczorem wziął udział w treningu. Co działo się z pomocnikiem od momentu, kiedy został wytransferowany do Zagłębia Lubin i jak teraz patrzy na niebiesko-czerwonych? Zapraszamy do lektury wywiadu z 25-letnim pomocnikiem.

Minęły trzy lata, odkąd wyjechałeś z Gliwic za "wielką piłką"... Teraz ponownie zagrasz w trykocie Piasta - to dobry znak?
- Bardzo się cieszę, że wracam do Gliwic. Byłem bardzo zdeterminowany, żeby ponownie zagrać w Piaście i to się udało. A czy dobry znak? Myślę, że tak. Mogę dać wiele temu klubowi, tak jak on mi wiele dał kilka lat temu. Zrobię wszystko, by z mojego powrotu były korzyści.

Przez ten czas wiele się przy Okrzei zmieniło...
- Jasne! W klubie widać zmiany. Lepsza organizacja, poważniejsze traktowanie. Naprawdę Piast stał się uznaną marką na piłkarskiej mapie Polski, co jeszcze kilka lat temu nie było tak oczywiste. Trudno nie zauważyć też stadionu, który robi wrażenie. Kiedy z Piasta wyjeżdżałem, klub również wyglądał dobrze, ale teraz jest jeszcze lepiej. To już nie tylko klub z Gliwic - to Piast Gliwice!

Zadanie masz jednak trudne. Po pierwsze udowodnić, że potrafisz grać w piłkę tym, co nie wierzą, a po drugie nie zawieść kibiców, którzy pamiętają Cię jako Wilczka sprzed trzech sezonów.
- Fani w Gliwicach zapamiętali mnie grającego na pewnym poziomie i nie mogę ich zawieść, zdaję sobie z tego sprawę. Muszę wspiąć się na wyżyny i pokazać, że warto mi zaufać i że mogę dać zespołowi tyle, ile dawałem jeszcze przed odejściem do Lubina.

W Lubinie zmarnowałeś jednak trzy lata. To dużo.
- Nie ukrywam, że Zagłębie Lubin przystopowało mój rozwój. O ile fizycznie wyglądam rewelacyjnie, o tyle nie mam rytmu meczowego i zwyczajnie brakuje mi ogrania. Piłkarsko nie straciłem, ale się też nie rozwinąłem. Mogłem przez te trzy lata osiągnąć znacznie więcej, niż to miało miejsce w Lubinie.

Dlaczego nagle wybrałeś Piasta? Sentyment, czy może dobra gra była argumentem na "tak"?
- Ja do Piasta chciałem dołączyć przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu. Wtedy się nie udało. Drugi raz chciałem wrócić zimą, ale temat ponownie upadł. Teraz nie dałem za wygraną i jestem w Gliwicach. Od dawna starałem się dołączyć do zespołu, bo wiem, że można tutaj naprawdę sporo osiągnąć. Gra, jaką wiosną prezentowała drużyna Piasta wcale nie była dla mnie zaskoczeniem. Determinacja, zdecydowanie i gra ofensywna - to cechowało gliwiczan, a mi się zwyczajnie podobało.

Tylko że drugi sezon zawsze jest trudniejszy - tak mówią. Nie boisz się?
- Jestem przekonany, że przełamiemy ten stereotyp, dlatego w ogóle się tym nie martwię. Pokażemy solidną piłkę i zadamy kłam temu, że drugi sezon zawsze jest trudniejszy.

A co z europejskimi pucharami? Piast w nich zagra - ostrzysz sobie już zęby na te mecze?
- Nie miałem jeszcze okazji grać w europejskich pucharach, stąd strasznie wyczekuję tego momentu. Kurczę, ogromne emocje, naprawdę. To pewnie będzie jeden z lepszych dni w mojej karierze.

Ale żeby zagrać, trzeba wywalczyć miejsce w składzie. Gdzie się widzisz w układance trenera Marcina Brosza?
- Nie zastanawiam się nad tym. Gdzie mnie trener będzie potrzebował, tam zagram. Zresztą, wiele wyjaśni okres przygotowawczy. On pokaże, gdzie moje umiejętności się przydadzą i czy w ogóle. Nastawiam się na ostrą walkę.

Rozmawiał Dawid Jenczmyk.