Kądzior: Trzeba wycisnąć maksimum z końcówki

09
gru

- Bardzo zależy nam na tym, żeby z tych trzech ostatnich meczów wycisnąć jak najwięcej. Nie mamy wpływu na to, czy będzie padał śnieg lub deszcz. Z naszej strony możemy jedynie pokazać się jak najlepiej na boisku, wydrzeć trzy punkty i wrócić do Gliwic w dobrych nastrojach - powiedział skrzydłowy Niebiesko-Czerwonych, Damian Kądzior na konferencji przed spotkaniem z Rakowem Częstochowa. 

 

Czy taką przymusową przerwę można przekuć na coś dobrego? Czy jednak takie wybicie z rytmu meczowego to spore utrudnienie? 

- Wydaje mi się, że nie mieliśmy na to wpływu. Żyjemy w takich czasach, że akurat naszą drużynę dotknęły takie problemy. Podobnie jak podczas przerwy reprezentacyjnej, mieliśmy więcej zajęć treningowych. Zostały nam teraz te najbliższe dwa tygodnie, w których rozegramy trzy mecze i trzeba wycisnąć z nich maksimum. 

 

Dwa gole i pięć asyst to twoje osiągnięcia w rundzie jesiennej. Czy odczuwasz niedosyt, ponieważ przy odrobinie szczęścia te statystyki mogły być jeszcze lepsze? 

- Oczywiście, zawsze może być lepiej. Ja też jestem zawodnikiem, który dużo wymaga od samego siebie. Wszyscy wiemy, że trochę dłużej zajęło mi wejście do drużyny. Na początku nie grałem w meczach od pierwszej minuty, ale odkąd zaczęły się regularne występy, to te statystyki zaczęły się poprawiać. Po to tutaj trafiłem, żeby jak najlepiej wspierać drużynę. Mam nadzieję, że dorzucę jeszcze jakąś bramkę lub asystę do mojego dorobku w tych trzech ostatnich meczach. Przede wszystkim liczę na to, że zdobędziemy tyle punktów, ile zakładamy. 

 

Czy zgodzisz się z opinią, że Raków Częstochowa to jedna z tych drużyn, przeciwko której gra się najtrudniej? 

- Myślę, że już w pierwszym spotkaniu tego sezonu na naszym stadionie Raków pokazał, że jest bardzo dobrą drużyną. Trener Papszun pracuje z tym zespołem już od drugiej ligi i widać, że są zgrani. Można powiedzieć, że jako pierwsi spopularyzowali system gry trójką obrońców i dobrze im to wychodzi. Widziałem fragmenty ich ostatniego meczu z Lechią Gdańsk i wydaje mi się, że w pierwszej połowie pokazali się z bardzo dobrej strony. Obserwacja przeciwnika to ważny aspekt, jednak ważniejsze będzie to jak my się zaprezentujemy. 

 

Czy wskazałbyś jeszcze jakieś silne atuty najbliższego przeciwnika? 

- Nie lubię mówić o atutach przeciwników. Uważam, że od tego są analitycy, którzy wskażą nam, w jaki sposób możemy dobrać się do naszego rywala. Ja skupiam się przede wszystkim na tym, żebyśmy my dobrze zaprezentowali się w tym meczu. 

 

Jak ważna będzie ta końcówka roku dla was? Czy te trzy mecze mogą rzutować na przygotowaniach do rundy wiosennej?

- Zdecydowanie. Wydaje mi się, że zawsze na koniec najlepiej jest wygrywać. Móc pojechać w dobrych nastrojach na święta, spędzić czas z rodziną i trochę odpocząć od piłki. Bardzo zależy nam na tym, żeby z tych trzech ostatnich meczów wycisnąć jak najwięcej. Do zdobycia mamy dziewięć punktów i zobaczymy ile uda nam się uzbierać. Teraz pełne skupienie na wyjeździe do Częstochowy. Przede wszystkim chcemy zagrać dobre spotkanie, a jak wiadomo wynik często jest zbiorową wielu czynników, które mogą zdarzyć się na boisku. Chcemy w dobrych nastrojach udać się na urlop świąteczny, ale najpierw mamy przed sobą bardzo wymagający tydzień. 

 

Czy w piątkowy wieczór mroźna atmosfera będzie miała duży wpływ na dyspozycję zawodników? 

- Mecz z Termaliką pokazał, że potrafimy się odnaleźć w takich warunkach. Pomimo tego, że pogoda nie sprzyjała to zagraliśmy dobrą drugą połowę. Pochodzę z Białegostoku, grałem w Suwałkach na "biegunie zimna", więc nie mam problemu z takimi warunkami. Musimy się do tego dostosować i nie ma tutaj żadnych wymówek. 
 

Ostatnie lata spędzone w Zagrzebiu czy Eibarze nie zmieniły twoich przyzwyczajeń co do klimatu? 

- Ostatnie trzy lata spędziłem w krajach, które odbiegają klimatem od tego, co mamy w Polsce. Jeśli chodzi o Eibar to nie było tam zbyt słonecznie. To takie miejsce w Hiszpanii, gdzie częściej pada deszcz niż świeci słońce. Gdy grałem w Turcji, to pogoda była zupełnie inna. Dla mnie to nie robi zbyt dużej różnicy, ponieważ większość swojego życia piłkarskiego spędziłem w Polsce. Zawsze miałem do czynienia z takimi sytuacjami, kiedy to z upływem kolejnych miesięcy trzeba było grać w coraz cięższych warunkach. Taką mamy profesję i najważniejsze jest przystosowanie do pogody. Nie mamy wpływu na to, czy będzie padał śnieg lub deszcz. Z naszej strony możemy jedynie pokazać się jak najlepiej na boisku, wydrzeć trzy punkty i wrócić do Gliwic w dobrych nastrojach. 

 

Czego wam życzyć przed najbliższym spotkaniem z Rakowem?

- Przede wszystkim dobrej gry, a gdy ona się pojawi, to mam nadzieję, że jej konsekwencją będą trzy punkty. Na tym się skupiamy. 

 

Biuro Prasowe 

GKS Piast SA