Janczyk: Mam motywację, by pokazać niedowiarkom, że potrafię grać

24
lip

Dawid Janczyk po przepracowaniu okresu przygotowawczego podpisał roczną umowę z Piastem Gliwice. W rozmowie z piast-gliwice.eu napastnik opowiada o swojej karierze i podejściu do futbolu.

Podpisałeś z Piastem umowę na rok. To wystarczający czas żeby przypomnieć o sobie?

- Przecież ja wcale przypominać się nie muszę. Na mój temat ostatnio mówiło i pisało się bardzo dużo. Raz pozytywnie, raz negatywnie - ale generalnie było głośno. Dlatego wnioskuję, że chyba w Polsce jeszcze całkiem dobrze się o mnie pamięta.

 

A pod względem stricte piłkarskim?
- Patrząc kategoriami czysto sportowymi to opcja roczna jest na pewno korzystna i dla mnie i dla klubu. Będę miał niezbędny spokój, który pozwoli mi wrócić do formy i pokazać, że Dawid Janczyk ma jeszcze bardzo dużo do zaoferowania polskiej piłce! Wydaje mi się, że jest to odpowiedni czas i miejsce na odbudowanie się piłkarsko.

Mimo wszystko chyba nie było łatwo przetrwać tej kilkutygodniowej nawałnicy związanej z opisywaniem Twoich pozasportowych spraw...
- Jasne, że lepiej jak piszą i mówią tylko o kwestiach piłkarskich, ale miały w moim życiu miejsce takie a nie inne wydarzenia. Byłem zawodnikiem CSKA. Nie mogłem grać w innym miejscu, nie mogłem z nikim innym nawet trenować... A skoro nie było mnie w piłce, to ludzie musieli wymyślać różne rzeczy... A że nie znali prawdy... to już ich sprawa. Teraz mam więcej motywacji, by pokazać niedowiarkom, że potrafię grać i to na całkiem dobrym poziomie!

Żyjesz jeszcze przeszłością?
- Nie, ani trochę. Nie myślę o tym co było. Zaczynam wszystko od nowa, po kolei. Krok po kroku będę realizować swoje cele, żeby za chwilę moja rodzina była ze mnie dumna!

Krok po kroku. Czyli niejako zaczynasz karierę od nowa po dwuletniej rozłące z futbolem.
- Poniekąd tak. Najlepsze jest jednak to, że ja przecież miałem klub. To było właśnie CSKA Moskwa. Miałem obowiązujący kontrakt, ale nie mogłem grać... Na szczęście - tak jak wspomniałem wcześniej - to już zamknięty rozdział. Dał mi w kość, ale ja mogę wyciągnąć teraz z tego tylko pozytywne rzeczy.

Fizycznie i psychicznie odcisnęło to chyba na Tobie piętno.
- Na pewno fizycznie to odczułem. To, co robiłem sam dla siebie nie stanowi takiej wartości jak trening z drużyną, przy pomocy profesjonalnego sprzętu i trenerów. Dlatego nie ukrywam, że pod względem fizycznym musiałem się troszkę napocić, żeby wrócić do dyspozycji. Nie zapomniałem natomiast jak się gra w piłkę. W człowieku - jeśli kocha to, co robi - powstają pewne nawyki, których po prostu nie da się zapomnieć. Możesz źle wyglądać, możesz gorzej się czuć, ale jeśli piłka nożna była Twoją pasją, całym życiem i robiłeś to z pełnym zaangażowaniem to nigdy nie będzie dla Ciebie problemem wrócić do gry. Tak też jest w moim przypadku. Pokochałem futbol bardzo dawno temu... Dlatego mam bardzo dużo silnej woli, by wrócić w wielkim stylu!

Pytanie tylko czy podobnie nie było w Koronie Kielce. Tam też byłeś.
- Tak, był taki epizod. Do Kielc chciałem iść na wypożyczenie, bo wtedy byłem cztery miesiące bez gry. Moim celem był powrót do polskiej ligi. Trafiłem akurat na okres, gdzie - po trudnych przygotowaniach - przyszedł nowy trener i pierwsze niepowodzenia. Zmiana szkoleniowca spowodowała zmianę systemu prowadzenia drużyny. Kiedy myślałem, że to mój czas... to znów zmienił się taktyk. I tak się to ciągnęło. A jak zacząłem grać... to skończyła się moja umowa. To nie był szczęśliwy czas. Nałożyło się na to wiele czynników.

Z Piastem przepracowałeś jednak cały okres przygotowawczy. W związku z tym jesteś gotowy na grę w pierwszym składzie?
- Jestem gotów na podjęcie rywalizacji! I na pewno ani na chwilę nie odpuszczę. A to czy zagram w pierwszym składzie będzie zależało od trenera, ale też - przede wszystkim - ode mnie. Tylko moja ciężka praca może przynieść skutek w postaci gry w ekstraklasie. Na razie muszę skupić się na III- ligowych rezerwach, bo tam pewnie zacznę.

Faktycznie trzymasz się tego "krok po kroku". Jakie więc cele stawiasz przed sobą na ten sezon?
- Celem nadrzędnym jest chęć jak najszybszego wejścia do pierwszej jedenastki i strzelania goli, bo tego się od napastnika wymaga i jest to wielka przyjemność. Urodziłem się po to by grać i zdobywać bramki! A następnie - jeśli wszystko pójdzie w dobrym kierunku - ponownie trafić do reprezentacji. Jest to może marzenie, które na pewno - dzięki pracy, determinacji i odrobinie szczęścia - uda mi się zrealizować.

Gliwice to dobre miejsce na wcielanie tych celów w życie?
- Jasne, że tak! Świetnie się tutaj zaaklimatyzowałem. Naprawdę czuję się tu jak w domu, co jest świetną sprawą. Zawodnicy też rewelacyjnie mnie przyjęli. Przy Okrzei panuje kapitalna atmosfera i podkreśla to każdy, kto miał przyjemność tutaj grać.

Ale przecież Gliwice to nie Warszawa, ani - tym bardziej - Moskwa.
- I dobrze, że nie! Ja potrzebuję spokoju i skupienia się na treningach. Mam pewną drogę: trening - odpoczynek - rodzina. I tego szablonu chcę się trzymać. Nie ciągnie mnie do wielkich miast.

Czyli Gliwice są idealne do rozwoju. A sam Piast? Uważasz, że jeśli wciąż będzie budowany tak jak dotąd - czyli z głową - to będzie mógł w niedalekiej przyszłości walczyć o najwyższe cele?
- A dlaczego nie? W Piaście wszystko idzie w dobrym kierunku. Ten klub ma charyzmę. Widać, że sprowadza się tutaj coraz lepszych zawodników. Wiadomo, że potrzeba czasu, ale już teraz widać, że Piasta stać na to, żeby równać do najlepszych w Polsce.


Biuro Prasowe
GKS "Piast" S.A.