Jak Marcin Brosz wygrywał baraże z Rafałem Górakiem...
19
paź
Urodzili się w 1973 roku. Grali razem w Polonii/Szombierki Bytom. Potem dwukrotnie walczyli ze sobą w barażach. W niedzielę znów staną po dwóch stronach barykady, bo GKS Katowice zmierzy się z Piastem.
1997 rok, a więc koledzy z jednej szatni...
To w tym roku doszło w Bytomiu do fuzji Polonii z Szombierkami. - Kadrę stanowili zawodnicy obu drużyn, więc rywalizowało ze sobą 50 zawodników. Mieliśmy za wszelką cenę awansować do ekstraklasy. Przez moment cel był bliski zrealizowania. Ostatecznie skończyliśmy sezon na szóstym miejscu - wspomina Marcin Brosz, wówczas ważny zawodnik zespołu.
- Ba! To był jego bardzo dobry okres, był wiodącą postacią, co zaowocowało transferem do Górnika - wskazuje Rafał Górak i przyznaje, że ma z tych czasów wiele wspomnień. - Marcin został kapitanem naszego zespołu, choć obaj byliśmy młodymi ludźmi. Jesteśmy przecież równolatkami. Byli w kadrze bardziej doświadczeni piłkarze, ale chyba już wtedy było widać nasze cechy przywódcze. Ja też pokazałem swoje "pazurki" - zapewnia z uśmiechem Górak, który walczył o miejsce na prawej obronie. Brosz nie ukrywa, że z tego okresu w jego pamięci zostało już niewiele.
2005 rok, dramatyczny baraż w Jaworznie...
Aktualny trener Piasta doskonale pamięta za to baraże pomiędzy Szczakowianką Jaworzna a Polonią Bytom. Stawką była gra na zapleczu ekstraklasy. Szczakowianka z Rafałem Górakiem na obronie walczyła o utrzymanie. Polonia z kolei o awans z III ligi. Młodziutkim trenerem zespołu z Bytomia był Brosz. Pierwszy mecz przy Olimpijskiej gospodarze wygrali 1-0. W rewanżu przegrywali 0-2.
- Aż do 93. minuty, kiedy Damian Gacki strzelił gola na wagę awansu. Szaleństwo! Jak nie pamiętać takiego spotkania?! - pyta retorycznie Brosz, który był wtedy podrzucany na rękach przez zawodników i działaczy. - Gdyby nie Polonia, pewnie nie działałbym obecnie w piłce. To z tego klubu trafiłem do Górnika, potem w Bytomiu zaczynałem pracę trenerską. Bardzo dużo zawdzięczam Polonii - przyznaje.
- Po tamtych barażach świętowano w Bytomiu, zaś w Jaworznie płakano - dodaje Górak.
2007 rok, pierwsze starcie dwóch trenerów...
Po dwóch latach panowie znów zmierzyli się w barażach. Rywalizowały ze sobą najlepsze drużyny dwóch grup śląskiej IV ligi. Stawką - awans do III ligi. - Marcin miał bardzo silny zespół Koszarawy, a my byliśmy jeszcze anonimowi. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudna przeprawa - opowiada Górak, który prowadził wtedy Ruch Radzionków. Musiał przełknąć dwie gorzkie pigułki.
- Pierwszy mecz w Radzionkowie wygraliśmy 1-0, a u siebie 3-0. Naszą maszynką do strzelania bramek był wtedy Krzysiu Bizacki. Mieliśmy świetny skład. A Ruch? Już wtedy tworzył silny zespół, wzmacniał się systematycznie, dzięki czemu doszedł do miejsca, w którym jest obecnie - wskazuje Marcin Brosz, który zaraz po tych barażach został trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Potem pracował w Odrze Wodzisław i wreszcie trafił do Piasta Gliwice.
2010 rok, a więc czas na "słodki rewanż"...
Rafał Górak w tym czasie spokojnie budował drużynę "Cidrów". I wreszcie wdrapał się z nią do I ligi. Była okazja, aby ponownie zmierzyć się z Broszem. Szkoleniowiec ten przyjechał do Radzionkowa z mocnym zespołem Piasta.
- Zwycięstwo pozwoliłoby nam wskoczyć na szczyt I ligi, bo rywale z czołówki tabeli nie punktowali w tej kolejce. Dostaliśmy jednak obuchem w głowę. Do przerwy graliśmy naprawdę dobrze... - żałuje nawet dzisiaj Marcin Brosz. Jego wersję potwierdza Rafał Górak. - Piast w pierwszej połowie miał kilka bardzo dobrych okazji. Był to wówczas zespół na fali. Po końcowym gwizdku to moja drużyna się jednak cieszyła. Udało mi się zrewanżować Marcinowi za wcześniejsze baraże - mruży oko Górak.
2011 rok, GKS Katowice w miejscu, w którym był Piast...
Brosz wyjeżdżał z Radzionkowa mocno rozczarowany. Jeszcze nie wiedział, że w rundzie wiosennej jego drużyna będzie regularnie zawodziła i nie wywalczy awansu do ekstraklasy. - Zastanawiałem się, jak potoczą się jego losy w Gliwicach. Czy działacze będą mieli na tyle dużo cierpliwości, aby pozwolić mu pracować. Pozwolili. I widać, że się opłaciło! - chwali Rafał Górak.
- Dzisiaj to GKS Katowice jest być może w tym samym momencie, co Piast rok temu - dodaje.
Szkoleniowiec zespołu z Bukowej już teraz zaprasza Brosza na kawę przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego meczu. - Żałuję, że nie mam czasu, aby utrzymywać kontakty z wieloma ludźmi. Mam na myśli między innymi Rafała Góraka - kończy rozmowę trener Piasta.
Źródło: Sport Śląski.pl Krzysztof Kubicki
To w tym roku doszło w Bytomiu do fuzji Polonii z Szombierkami. - Kadrę stanowili zawodnicy obu drużyn, więc rywalizowało ze sobą 50 zawodników. Mieliśmy za wszelką cenę awansować do ekstraklasy. Przez moment cel był bliski zrealizowania. Ostatecznie skończyliśmy sezon na szóstym miejscu - wspomina Marcin Brosz, wówczas ważny zawodnik zespołu.
- Ba! To był jego bardzo dobry okres, był wiodącą postacią, co zaowocowało transferem do Górnika - wskazuje Rafał Górak i przyznaje, że ma z tych czasów wiele wspomnień. - Marcin został kapitanem naszego zespołu, choć obaj byliśmy młodymi ludźmi. Jesteśmy przecież równolatkami. Byli w kadrze bardziej doświadczeni piłkarze, ale chyba już wtedy było widać nasze cechy przywódcze. Ja też pokazałem swoje "pazurki" - zapewnia z uśmiechem Górak, który walczył o miejsce na prawej obronie. Brosz nie ukrywa, że z tego okresu w jego pamięci zostało już niewiele.
2005 rok, dramatyczny baraż w Jaworznie...
Aktualny trener Piasta doskonale pamięta za to baraże pomiędzy Szczakowianką Jaworzna a Polonią Bytom. Stawką była gra na zapleczu ekstraklasy. Szczakowianka z Rafałem Górakiem na obronie walczyła o utrzymanie. Polonia z kolei o awans z III ligi. Młodziutkim trenerem zespołu z Bytomia był Brosz. Pierwszy mecz przy Olimpijskiej gospodarze wygrali 1-0. W rewanżu przegrywali 0-2.
- Aż do 93. minuty, kiedy Damian Gacki strzelił gola na wagę awansu. Szaleństwo! Jak nie pamiętać takiego spotkania?! - pyta retorycznie Brosz, który był wtedy podrzucany na rękach przez zawodników i działaczy. - Gdyby nie Polonia, pewnie nie działałbym obecnie w piłce. To z tego klubu trafiłem do Górnika, potem w Bytomiu zaczynałem pracę trenerską. Bardzo dużo zawdzięczam Polonii - przyznaje.
- Po tamtych barażach świętowano w Bytomiu, zaś w Jaworznie płakano - dodaje Górak.
2007 rok, pierwsze starcie dwóch trenerów...
Po dwóch latach panowie znów zmierzyli się w barażach. Rywalizowały ze sobą najlepsze drużyny dwóch grup śląskiej IV ligi. Stawką - awans do III ligi. - Marcin miał bardzo silny zespół Koszarawy, a my byliśmy jeszcze anonimowi. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudna przeprawa - opowiada Górak, który prowadził wtedy Ruch Radzionków. Musiał przełknąć dwie gorzkie pigułki.
- Pierwszy mecz w Radzionkowie wygraliśmy 1-0, a u siebie 3-0. Naszą maszynką do strzelania bramek był wtedy Krzysiu Bizacki. Mieliśmy świetny skład. A Ruch? Już wtedy tworzył silny zespół, wzmacniał się systematycznie, dzięki czemu doszedł do miejsca, w którym jest obecnie - wskazuje Marcin Brosz, który zaraz po tych barażach został trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Potem pracował w Odrze Wodzisław i wreszcie trafił do Piasta Gliwice.
2010 rok, a więc czas na "słodki rewanż"...
Rafał Górak w tym czasie spokojnie budował drużynę "Cidrów". I wreszcie wdrapał się z nią do I ligi. Była okazja, aby ponownie zmierzyć się z Broszem. Szkoleniowiec ten przyjechał do Radzionkowa z mocnym zespołem Piasta.
- Zwycięstwo pozwoliłoby nam wskoczyć na szczyt I ligi, bo rywale z czołówki tabeli nie punktowali w tej kolejce. Dostaliśmy jednak obuchem w głowę. Do przerwy graliśmy naprawdę dobrze... - żałuje nawet dzisiaj Marcin Brosz. Jego wersję potwierdza Rafał Górak. - Piast w pierwszej połowie miał kilka bardzo dobrych okazji. Był to wówczas zespół na fali. Po końcowym gwizdku to moja drużyna się jednak cieszyła. Udało mi się zrewanżować Marcinowi za wcześniejsze baraże - mruży oko Górak.
2011 rok, GKS Katowice w miejscu, w którym był Piast...
Brosz wyjeżdżał z Radzionkowa mocno rozczarowany. Jeszcze nie wiedział, że w rundzie wiosennej jego drużyna będzie regularnie zawodziła i nie wywalczy awansu do ekstraklasy. - Zastanawiałem się, jak potoczą się jego losy w Gliwicach. Czy działacze będą mieli na tyle dużo cierpliwości, aby pozwolić mu pracować. Pozwolili. I widać, że się opłaciło! - chwali Rafał Górak.
- Dzisiaj to GKS Katowice jest być może w tym samym momencie, co Piast rok temu - dodaje.
Szkoleniowiec zespołu z Bukowej już teraz zaprasza Brosza na kawę przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego meczu. - Żałuję, że nie mam czasu, aby utrzymywać kontakty z wieloma ludźmi. Mam na myśli między innymi Rafała Góraka - kończy rozmowę trener Piasta.
Źródło: Sport Śląski.pl Krzysztof Kubicki