Jagiełło: Trudno to wszystko opisać...

30
lip
- Ta porażka naprawdę boli, szczególnie, że jest tak wysoka. To, co się stało, jest trudne do opisania. Wcale się nie czuliśmy dużo gorsi na boisku - powiedział Aleksander Jagiełło po przegranym spotkaniu z Lechem Poznań. 
 
Bardzo trudno o jakiś komentarz po takim meczu...
- No tak. Zwłaszcza, że gdzieś złapaliśmy kontakt w tej drugiej połowie. Już myśleliśmy, że pójdziemy za ciosem po kolejne trafienia, a zamiast tego zostaliśmy kilka razy skontrowani. Bardzo szkoda tego meczu i takiego wyniku, bo nic tego nie zapowiadało. Pomimo tej pierwszej dosyć ciężkiej pierwszej połowy, tego karnego,  potrafiliśmy się przecież podnieść i złapać kontakt. Niestety jednak Lech nas wypunktował...
 
Właśnie, wszystko zaczęło się od tego kontrowersyjnego rzutu karnego.
- Nie chcę się wypowiadać na temat decyzji sędziego, bo nie do końca wiem, jak to wyglądało. Akurat w tamtym momencie się rozgrzewałem. Niemniej jednak decyzja zapadła, karny został wykonany... Teraz możemy tylko analizować, jak wpłynęło to na naszą grę, ale nic więcej nie zdziałamy. 
 
Wasza gra była lepsza od wyniku... 
- Dokładnie tak. Na pewno przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. Mamy swój styl gry, który cierpliwie realizujemy i mimo wszystko, nadal będziemy realizować. Ta porażka naprawdę boli, szczególnie tak wysoka. Wcale się nie czuliśmy dużo gorsi na boisku. Moim zdaniem, pierwszą połówkę zagraliśmy w miarę dobrze. Nawet pomimo tych dwóch straconych bramek. W drugiej części na początku trochę przeważali lechici, ale po rzucie wolnym to my zdobyliśmy bramkę. Mecz rozpoczął się od początku, ale niestety za chwilę szybko się dla nas skończył. 
 
Skąd wynika taka ogromna różnica w waszej postawie pomiędzy pierwszą, a druga połową?
- Nie wiem. Trudno mi tak na gorąco powiedzieć. Może zbyt bardzo postawiliśmy na grę ofensywną? Chcieliśmy gonić rywala, bo po to tu przyjechaliśmy, żeby wygrać, a nie, by bronić niekorzystnego dla nas wyniku. Może dlatego zrobiło się więcej miejsca w naszej obronie i Lech okrutnie to wykorzystał. Nie jestem pewien, co powiedzieć, bo mam wrażenie, że równie dobrze mogliśmy strzelić gdzieś drugą i trzecią bramkę.
 
Jak uważasz, co jest do poprawy w waszej grze po tym spotkaniu? Co zrobić, aby za tydzień wyglądało to już lepiej?
- Przede wszystkim zabrakło szczęścia i naszej skuteczności. Nawet ja mogłem przecież wpisać się na listę strzelców, gdybym tylko lepiej zachował się przy choć jednej z sytuacji... 
 
Biuro Prasowe
GKS Piast SA