Jagiełło: Transfer do Piasta to wisienka na torcie

10
cze
- Myślę, że transfer do Piasta jest taką wisienką na torcie, jeżeli chodzi o pracę, która wykonałem w ostatnim czasie. Nie oznacza to jednak, że teraz nie będę musiał pracować. Wręcz przeciwnie, bo czeka mnie jej jeszcze więcej - zapowiada Aleksander Jagiełło, nowy zawodnik Piasta Gliwice

Twoje pierwsze wrażenia po podpisaniu kontraktu?
- Rozmawiałem z Piastem już od dłuższego czasu, więc bardzo się cieszę, że dopięliśmy szczegóły mojej umowy. Wiem, że działacze zainteresowali się mną już jakiś czas temu i jestem zadowolony, że doszliśmy do porozumienia. Dam z siebie jak najwięcej, żeby pomóc drużynie w kolejnych sezonach.

Kiedy dotarły do ciebie pierwsze sygnały o zainteresowaniu Piasta twoją osobą?
- Jakoś w połowie kwietnia. Bardzo się ucieszyłem, że Piast się mną zainteresował i w dalszym ciągu potwierdzałem moją dobrą dyspozycję w rozgrywkach Nice 1. ligi. Jestem zadowolony, że podpisałem kontrakt i jestem już w Gliwicach.

Co myślisz o tym klubie?
- Obserwowałem mecze Piasta, więc wiem, że to poukładany zespół, grający dobry futbol. Pokazał to w końcówce sezonu i dzięki temu w dobrym stylu utrzymał się w Lotto Ekstraklasie. W większości meczów dominował swoich rywali. Drugim argumentem za przyjściem do Gliwic była obecność trenera Dariusza Wdowczyka, którego pamiętam za czasów mojej gry w Legii Warszawa. Myślę, że on również mnie pamięta. Warunki w Gliwicach sprzyjają do dobrej gry piłkę i mam nadzieję, że szybko wkomponuję się w zespół oraz dam mu dużo dobrego.

Możemy potwierdzić twoje słowa, bo trener Marek Majka wspomniał, że trener Wdowczyk cię pamięta… więc czymś musiałeś mu zapaść w pamięć. To dobrze?
- Jasne, że dobrze. To były moje początki przygody z piłką, więc cieszę się, że trener Wdowczyk mnie pamięta i wyraził zainteresowanie ściągnięciem mnie do zespołu. To dla mnie impuls do pracy! Na pewno będę dawał z siebie wszystko i myślę pozytywnie o zbliżającym się sezonie.

Jesteś wychowankiem Legii, ale nie zadebiutowałeś w jej barwach w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- To prawda. Spędziłem tam kilkanaście lat i zadebiutowałem jedynie w Pucharze Polski. Było to za kadencji trenera Jana Urbana. Pierwsze kroki w Ekstraklasie stawiałem w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Udało mi się zadebiutować w spotkaniu z Lechią Gdańsk.

Jak wspominasz pierwsze kontakty z Ekstraklasą?
- Wypożyczenie do Podbeskidzia było dobrym krokiem. Rozegrałem większość spotkań w rundzie jesiennej, zbierałem doświadczenie i uczyłem się tej ligi. Myślę, że te kroki były skuteczne i dobre. Późniejsze wypożyczenie do Lechii już nie było tak udane. Tam zagrałem trzy mecze... Nie było ich za wiele. Trudno, tak się czasem zdarza. Wyciągnąłem z tego jednak wnioski i stałem się silniejszy. Trafiłem do 1. ligi, która różni się od Ekstraklasy. To specyficzna liga, trzeba w niej mocno pracować fizycznie. Następnie przeszedłem do Dolcanu Ząbki. Niestety ogłosił upadłość, więc wszyscy straciliśmy pracę tydzień przed rozpoczęciem sezonu. Większość klubów miały już wtedy dopięte kadry, więc propozycji nie było za wiele. Na ostatnie kilka kolejek poszedłem do Znicza Pruszków, z którym zrobiliśmy awans z 2. ligi. W poprzednim sezonie grałem tam w większości spotkań, zdobyłem osiem bramek i miałem osiem asyst. Uważam, że to był dobry rok, w którym solidnie pracowałem nad sobą. Myślę, że transfer do Piasta jest taką wisienką na torcie tej pracy, co nie oznacza, że teraz nie będę musiał pracować. Wręcz przeciwnie, bo czeka mnie jeszcze cięższa praca.



Praca i gra to dwie rzeczy, których oczekujesz po podpisaniu kontraktu z Piastem?
- Dokładnie tak. Trenujemy cały tydzień, żeby wyjść w weekend na mecz, dać z siebie wszystko i zmierzyć się z rywalami. Ciężka praca popłaca, więc jeśli mocno trenujesz i jesteś przygotowany na każdą możliwość, to jesteś zawodnikiem przydatnym i gotowym do gry. Na pewno będę ciężko pracował i będę gotowy o każdej porze, żeby wyjść na boisko.

Jak zapatrujesz się na rywalizację o miejsce w składzie?
- W każdym zespole ekstraklasowym nie ma ludzi przypadkowych. Rywalizacja jest potrzebna, bo na tym to polega. Nie boje się jej, bo w większości klubów musiałem zapracować na swoją pozycję. Można powiedzieć, że ją lubię.

Znasz kogoś z drużyny oprócz Dariusza Wdowczyka?
- Radka Murawskiego znam z czasów kadry. Razem jeździliśmy na zgrupowania młodzieżówki. Znam też Marcina Pietrowskiego i Stojana Vranjesa, z którymi grałem w Lechii. Trochę chłopaków jest znajomych, więc myślę, że pomogą mi w aklimatyzacji.

19 czerwca zaczynacie okres przygotowawczy, ale teraz masz dwa tygodnie urlopu. Gdzieś się wybierasz?
- Na tę chwilę nie mam jeszcze planów. Najważniejsze dla mnie w ostatnich dniach było dopięcie wszystkich szczegółów i podpisanie kontraktu. Teraz dopiero mogę skupić się na odpoczynku.
 
Biuro Prasowe
GKS Piast SA