Izvolt: Na tabelę nie patrzę, bo tam ciągle się coś zmienia...

22
paź

W ostatniej kolejce gliwicki Piast przegrał w Warszawie z Legią 1-4. Trzy gole dla Legionistów padły w ciągu pięciu minut, co było kluczowe w ostatecznym rozrachunku.

Przed meczem podopieczni Marcina Brosza zapowiadali walkę o każdy centymetr boiska, nie odkładając nogi. I rzeczywiście przy Łazienkowskiej tak było. Mimo to Legia okazała się być triumfatorem. - Jesteśmy bardzo źli na siebie, bo powinniśmy się w wielu sytuacjach zachować po prostu lepiej... Jeszcze kiedy było 1-1, nasza postawa nie była najgorsza. Ale kiedy padło trafienie na 1-2, następnie 1-3, a potem 1-4, to całą koncepcja się posypała - mówi Matej Izvolt.

Kiedy - zdaniem piłkarza - "Piastunki" poczuły, że ciężko będzie wywalczyć nawet remis? - Szczególnie tego gol na 1-3 był bolesny. Dostaliśmy takie KO ("knock out" przyp. red.) jak w boksie i nie byliśmy w stanie się podnieść. Nie uważam jednak, że zabrakło nam koncentracji. Zwyczajnie - Legia to klasowa drużyna i ich dobra postawa nie była zaskoczeniem - dodaje Izvolt.

W najbliższej kolejce do Gliwic przyjedzie zespół z ósmego miejsca w tabeli. - Teraz przed nami Lechia Gdańsk. To nie będzie łatwe spotkanie, bo oni - podobnie jak my - będą chcieli się zrehabilitować za poprzednią kolejkę. W takiej sytuacji szykują się ogromne emocje, ale zrobimy wszystko, by zainkasować komplet punktów - zaznacza skrzydłowy.

Gdyby się jednak w sobotę wygrać nie udało... - Liga jest długa, a tabela - w chwili obecnej - niczego nie przesądza. Zresztą, w niej miejsce zespołów ciągle się zmienia. Stąd zwyczajnie na nią nie patrzę. W tabeli coś się zmienia, a ja gram w piłkę. Pod koniec sezonu na nią spojrzę - kończy Słowak.

Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA