Holubek: Gra ułożyła się w dogrywce

28
wrz

- Na zbyt wiele pozwoliliśmy przeciwnikowi, nie graliśmy tak szybko, jak byśmy tego chcieli. Piłka krążyła dość wolno między nami i grało nam się trudno. Tak czasem bywa, jest to charakterystyczne w meczach pucharowych - przypomniał Jakub Holubek, który w meczu z Unią Skierniewice strzelił swoja pierwszą bramkę dla Piasta.

Dlaczego to trwało tak długo? Z czego wynikły te kłopoty i konieczność rozegrania dogrywki?

- Boisko nie było optymalne, a piłka też nie była taka, by można było nią szybciej operować. Musieliśmy rozgrywać na dużą liczbę kontaktów z futbolówką, przez co gra była wolniejsza. Mimo tego, szybko strzeliliśmy bramkę, bo już w czwartej minucie wyszliśmy na prowadzenie. Na przyszłość musimy zadbać o to by powiększyć przewagę. W meczu ze Skierniewicami sytuacja nam się skomplikowała w drugiej połowie przez musieliśmy grać dogrywkę. W niej już pokazaliśmy naszą siłę na miarę mistrza Polski i wygraliśmy tę rywalizację.

Co takiego się zatem stało, że sami skomplikowaliście sobie tę sytuację? Pozwoliliście rywalom uwierzyć, że mogą coś ugrać.
- Na zbyt wiele pozwoliliśmy przeciwnikowi, nie graliśmy tak szybko, jak byśmy tego chcieli. Piłka krążyła dość wolno między nami i grało nam się trudno. Tak czasem bywa, jest to charakterystyczne w meczach pucharowych.

Jak wytłumaczyć wybuch skuteczności, jaki miał miejsce w dogrywce?
- W dogrywce ta gra się ułożyła zgodnie z naszym zamiarem. Było szybsze rozegranie, piłka przechodziła ze strony na stronę i po strzeleniu pierwszej bramki w dogrywce grało nam się już zdecydowanie łatwiej.

Jak już nabraliście rozpędu, to strzelaliście jedną bramkę za drugą. Ważne było to przełamanie.
- Myślę, że bramka Toma dała nam takiego pozytywnego kopa, rywale opadli nieco z sił, a my zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w pierwszych dziewięćdziesięciu minutach.

W drużynie rywala zagrali głównie młodzi chłopcy stąd. Trzeba przyznać, że postawili wam trudne warunki.
- Tak, grali bardzo blisko siebie, głęboko wycofani z jednym zawodnikiem ustawionym z przodu. Ciężko było się przedrzeć, a jeśli to się udało, to pod polem karnym Unii musieliśmy mocno kombinować, żeby doprowadzić do okazji strzeleckiej. Dopiero po przełamaniu tych opcji było zdecydowanie więcej.

Strzeliłeś ważną bramkę dla losów meczu, bo na 3-1. Uspokoiła ona grę i oddaliła chyba nadzieję rywali...
- To była bardzo dobra akcja Gerarda Badii, który podprowadził piłkę na połowie przeciwnika, podał do Patryka Sokołowskiego, który dograł do mnie a ja zdecydowałem się uderzyć. Tak padła bramka.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA