Hateley: Jesteśmy ambitni i chcemy więcej

20
kwi

- Możemy być dumni z naszych ostatnich wyników, ale jesteśmy ambitni i każdy z nas chce więcej. Zarówno piłkarze, sztab i kibice - powiedział Tom Hateley, z którym porozmawialiśmy o aktualnych rozgrywkach oraz o jego dwustu meczach w Ekstraklasie.

 

Jakie to uczucie rozegrać 200 meczów w Ekstraklasie?
- To bardzo miłe. W ubiegły weekend, pod wypływem tego jubileuszu, podsumowaliśmy sobie czas w Polsce razem z moją żoną. Rozmawialiśmy o szansach, jakie dał nam przyjazd tutaj. O tym, jak niektóre rzeczy się pozmieniały od momentu rozegrania pierwszego meczu w Ekstraklasie i co udało się osiągnąć. 200. mecz to prawdziwy kamień milowy. Mam nadzieję, że zdrowie będzie dopisywać i dopiszę do swojego konta kolejne spotkania w barwach Piasta. Jestem bardzo zadowolony, że osiągnąłem 200 meczów w Ekstraklasie.

 

Jak wspominasz swoje początki w Polsce?
- Początek nie należał do najłatwiejszych. Przeprowadziłem się do Wrocławia w momencie, w którym Śląsk był w dolnej części tabeli, a trenerem wtedy był Stanislav Levy. Nie przypominam sobie, żebym był wcześniej w tym mieście, dlatego pierwsze miesiące w Polsce były trudne. Jest lekka różnica, gdy mieszkasz w Londynie, czy Glasgow i przyjeżdżasz do zupełnie innej kultury. Trudno się szybko zaadaptować i przyzwyczaić do tych różnic. Musieliśmy razem z żoną zaryzykować, tym samym zdobyliśmy kolejne doświadczenia, a ja rozwinąłem się jako piłkarz. Początki były trudne, jednak uważam, że jeśli zaangażujesz się w 100% i zaryzykujesz to zaowocuje.

 

Pierwsze słowo jakie się nauczyłeś po polsku to…
- "Dzień dobry". (śmiech) We Wrocławiu uczęszczałem na lekcje języka polskiego kilka razy w tygodniu razem z innymi obcokrajowcami. Pierwsze słowa jakich z reguły ludzie się uczą w obcym języku to "cześć" lub "dzień dobry". Tak tez było w moim przypadku.


Z polskich dań, które najbardziej lubisz?
- Moim zdaniem w Polsce są bardzo dobre zupy. W Anglii nie przywiązuje się do nich większej uwagi. Lubię też pierogi. Moje dzieci je uwielbiają, zawsze jak idziemy do restauracji, w której podają tradycyjne polskie jedzenie to zawsze na naszym stole są właśnie pierogi.

 

Masz swoje ulubione miejsce w Polsce?
- Obecnie mam ich kilka. Zależy jak na to spojrzeć... Na pewno moje najlepsze i ulubione wspomnienia związane są ze stadionem Piasta Gliwice. To pierwsze miejsce, które przychodzi mi do głowy, ponieważ to właśnie przeżyłem wydarzenia, do których teraz wracam myślami. Moje dzieci oraz żona lubią jeździć na nartach w Wiśle i w Zakopanem. Nie byliśmy jeszcze na północy Polski, ale słyszałem, że ten region też ma swój klimat. Lecz dla mnie ze względu na wspomnienia ulubionym miejscem jest właśnie stadion.

 

Pamiętasz swój pierwszy mecz w Ekstraklasie? Przeciwko jakiej drużynie wtedy zagrałeś?
- Przeciwko Lechowi Poznań. Pamiętam to, ponieważ z jedną pierwszych osób, z którą rozmawiałem po przyjeździe do Polski był Barry Douglas, czyli lewy obrońca Lecha, który grał wcześniej - podobnie jak ja - w lidze szkockiej. Tak więc pierwszy mecz w Ekstraklasie grałem przeciwko mojemu koledze.

 

Co ciekawe dostałeś w tym spotkaniu żółtą kartkę oraz asystowałeś przy bramce…
- Żółta kartka w moim przypadku to standard (śmiech). To jest właśnie jedna z różnic pomiędzy grą w Polsce a Anglii. Tutaj dostaje się dużo żółtych kartek, dlatego trzeba było trochę zmienić styl gry.

 

Jak zmieniła się liga na przestrzeni tych lat?
- Na pewno jest w niej więcej rywalizacji. Obecnie jest więcej zespołów, które ze sobą konkurują i próbują zdobyć mistrzostwo. Wtedy, o najwyższe miejsca biły się głównie Legia Warszawa oraz Lech Poznań. Aktualnie drużyny w Ekstraklasie mają duże większe ambicje, a struktury w klubach są bardziej poukładane. Poziom piłki nożnej w Polsce bardzo się zmienił w ciągu tych kliku ostatnich lat.

 

A pamiętasz swój pierwszy mecz w Piaście?
- To był mecz z Jagiellonią po przerwie zimowej. Byliśmy wtedy na dole tabeli... To był ten sezon, w którym w ostatnim meczu z Termalicą zapewniliśmy sobie utrzymanie w Ekstraklasie.

 

Starcie w Ekstraklasie, który zapamiętałeś najbardziej to...
- Mecz z Lechem Poznań, zdecydowanie. Ostatnia rywalizacja w sezonie, po której zdobyliśmy mistrzostwo. Towarzyszyło mi wtedy bardzo dużo emocji, bardzo chcieliśmy wygrać. Były również duże oczekiwania i presja. Pamiętam również zwycięski mecz z Legią w Warszawie, kiedy Badi strzelił z woleja. To było wyjątkowe wydarzenie, ponieważ wygraliśmy z Wojskowymi po długim czasie. Niemniej, najlepiej wspominam rywalizację z Lechem. Wszyscy byli wtedy bardzo szczęśliwi.

 

Pozostało niewiele meczów do końca sezonu. Jakbyś ocenił dotychczasowy przebieg rozgrywek?
- Bardzo dobrze, a ostatnie wyniki mówią same za siebie. Sezon był specyficzny, było też trochę zmian i ważnych decyzji dla klubu. Odszedł trener Waldemar Fornalik, a to była duża zmiana dla każdego z nas. Następstwem tego było przyjście trenera Aleksandara Vukovicia. Na początku współpracy odbyliśmy bardzo szczerą rozmowę. Mieliśmy świadomość w jakim miejscu jesteśmy. W rundzie wiosennej zespół urósł w siłę. Patrząc na aktualną serię, można zapytać dlaczego tak nie graliśmy przez cały sezon... Zawodnicy powinni być dumni z tego jak grają w ostatnim czasie, ale zostało jeszcze dużo pracy do wykonania. Każdy z nas jest ambitny i wciąż chce więcej, piłkarze, sztab i kibice.

 

Biuro Prasowe
GKS Piast SA