Fornalik: W Gdyni nie gra się łatwo

20
lut

- Strzelona bramka może nie wystarczyć. Przez cały mecz musimy być skoncentrowani i konsekwentnie realizować plan jaki sobie nakreślimy, bo w Gdyni nie gra się łatwo - powiedział trener Waldemar Fornalik, który w środę spotkał się z dziennikarzami przed spotkaniem z Arką Gdynia.

Udało się odciąć od meczu z Lechem? Powtarzał pan, że chciałby powtórki, ale łatwo też po takim spotkaniu "odfrunąć"?

- Tak czasem bywa. Psychika ludzka jest tak skonstruowana, że po takich meczach może się wydawać, że tak będzie już zawsze. W poniedziałek mieliśmy odprawę kończącą temat Lecha Poznań i uczulałem zawodników, że po takim spotkaniu nie mamy komfortu, zwłaszcza przed dalekim wyjazdem do Gdyni. Arka przegrała dwa ostatnie mecze i mogę sobie tylko wyobrazić, jaka tam jest teraz mobilizacja, co się dzieje w szatni oraz to w jaki sposób będą chcieli podejść do tego starcia.

To ma być taka forma straszenia zdeterminowanym rywalem?
- Nie nazwałbym tego straszeniem, ale raczej uświadomieniem, tym co przed nami i jaki mecz nas czeka. Chcemy pokazać jakie są możliwości, gdzie mogą być problemy, a sami zawodnicy wiedzą o co grają.

W meczu z Lechem Martin Konczkowski grający na nowej pozycji pokazał się z bardzo dobrej strony. Taki wariant może się jeszcze powtórzyć w przyszłości?
- Ten mecz pokazał, że otwierają się nowe możliwości, z Martinem jako skrzydłowym. Jak będziemy ustawiać drużynę, to pokażą kolejne spotkania. Bierzemy pod uwagę przeciwnika, kto gra na jakich pozycjach i pod tym kątem ten skład będzie ustalany.

W tym ostatnim spotkaniu to Piast zagrał tak dobrze czy to Lech tak słabo?
- Odpowiadałem na to pytanie na konferencji pomeczowej. Wszyscy upatrują wynik tego spotkania w kategoriach, że to Lech zagrał słabo, a nie że to my zagraliśmy dobrze. Prawda leży pośrodku i można tu operować sloganami, że gra się tak jak przeciwnik pozwala i tak dalej… Na pewno byliśmy w dobrej dyspozycji i trudno mi oceniać czy Lech był zły, czy zagrał gorszy mecz. Spotkanie pokazało, że zdominowaliśmy grę, zwłaszcza w drugiej połowie i z tego szczególnie jesteśmy zadowoleni.

Takie akcje, szybkie podania, gra na jeden kontakt - o to panu chodzi? Właśnie tak grający zespół chciałby pan mieć?
- Wydaje mi się, że każdemu trenerowi chodzi o to, żeby zespół grał szybko, pomysłowo, efektownie i efektywnie. Jeżeli to udaje się połączyć, to efekty są widoczne.

Czy po takiej wygranej rywalizacji dwóch byłych selekcjonerów czuje pan taką satysfakcję?
- Nie, a powiem szczerze, że nawet nie zdawałem sobie sprawy jaki jest oddźwięk tego wszystkiego. Podchodziłem do tego jak do meczu Piast - Lech. Natomiast patrząc i słuchając komentarzy po spotkaniu, to byłem może nie zszokowany, co nie spodziewałem się, że taki jest jego wydźwięk .

Będzie pan miał większy wybór jeśli chodzi o napastników? Paweł Tomczyk jest już do dyspozycji?
- Nie ukrywam, że pojawia się mały ból głowy. Mamy w kadrze dwudziestu kilku zawodników i wszyscy są zdrowi. Na treningu jest duża rywalizacja, każdy zawodnik chciałby się znaleźć w meczowej osiemnastce. To, że ktoś się tam nie znajdzie, to wcale nie znaczy, że na to nie zasługuje. Po prostu czasami muszę podejmować takie decyzje i dokonywać wyborów, które w naszej ocenie są najkorzystniejsze dla zespołu.

Bramka i asysta w ostatnim meczu dodadzą Piotrowi Parzyszkowi pewności siebie? Potrzebował takiego spotkania?
- Mam nadzieję, bo dobrze się prezentuje na treningach, szkoda tylko, że nie strzelił tej drugiej bramki…

Był pan o to zły?
- Byłbym zły, gdyby ta akcja nie przyniosła nam gola, ale na szczęście jak to się mówi… koledzy uratowali mu skórę.

Szkoda byłoby takiej akcji…
- Akcja była kapitalna, wielopodaniowa i prowadzona w dobrym tempie. Podobnie można podejść do sytuacji przy czwartej bramce, ale co zaznaczyłem - twardo już stąpamy po ziemi. Zdajemy sobie sprawę, że takie mecze zdarzają się nieczęsto, chociaż bardzo byśmy chcieli powtórki.

Wspomniał pan o spodziewanej determinacji Arki. Czy remedium na tak zmotywowanego przeciwnika może być szybko strzelona bramka?
- To by było optymalne natomiast strzelona bramka może nie wystarczyć. Przez cały mecz trzeba być skoncentrowanym i konsekwentnie realizować plan jaki sobie nakreślimy, bo w Gdyni nie gra się łatwo. Patrząc na pierwszy tegoroczny mecz, stan boiska nie jest najlepszy, więc efektowna gra może być utrudniona. Będzie trzeba wybrać optymalny wariant, pomiędzy grą ładną a skuteczną.

Sami zawodnicy Arki narzekali na stan tej murawy…
- Bo Arka też jest zespołem, który chce grać w piłkę. Przyjeżdżając do nas przyjęli nieco inną taktykę, głęboko się cofnęli, ale my spodziewamy się każdego wariantu.

Trenerze, zagracie w piątek o 18 po długiej podróży. To wymaga jakichś szczególnych przygotowań przed tak daleką podróżą?
- Myślę, że nie jest to problem. Tydzień to jest taki optymalny czas i przerwa między meczami. Graliśmy w piątek i gramy w piątek, więc to jest taki normalny mikrocykl. Problemy pojawiają się mikrocykle cztero lub pięciodniowe. Teraz podróż nad morze już nie jest tak uciążliwa jak kiedyś. Za moich czasów jechało się jedenaście godzin, dzisiaj są autostrady i po drodze mamy też zaplanowany trening, dlatego ta podróż nie będzie obciążająca dla zawodników.

Pytanie o Konstantina Vassiljeva… nie ma go już z wami, dlatego teraz można zadać pytanie, czego mu zabrakło, żeby w tej drużynie zaistnieć? Był za wolny… nie pasował?
- Nie chcę w ten sposób oceniać. Ostatni mecz stanowi odpowiedź. My przeanalizowaliśmy sytuację... W drużynie nie wszystko mogło funkcjonować optymalnie. Podjęliśmy niepopularną decyzją, która nie była łatwa. Zawodnik z taką przeszłością, ikona w swoim kraju… Ktoś musiał tę decyzję podjąć i zdaję sobie sprawę jaka była ryzykowna. Życie pokazało jednak, że była ona słuszna.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA