Fornalik: Przystępujemy do pracy pełni zapału

17
cze

- Plany, sparingi, mikrocykle - nad tym staraliśmy się pochylić i w szczegółach to opracowaliśmy. Przystępujemy do pracy tradycyjnie, pełni zapału, energii i optymizmu - powiedział Waldemar Fornalik podczas spotkania medialnego z dziennikarzami, wyjaśniając przygotowania zespołu do sezonu.


Przygotowania do sezonu to dla pana pewnego rodzaju rutyna, natomiast terminarz w tym roku jest wyjątkowy. Jak to wpływa na cały proces?
- Początek jest podobny do tych wszystkich, natomiast będą zmiany w trakcie sezonu. Nie tylko my, ale cała liga będzie przerabiała temat ze względu na nietypowy termin mistrzostw świata. Zastanawialiśmy się już jak ułożyć plan treningowy w tym późniejszym okresie, jednak na razie koncentrujemy się na tym początku - plany, sparingi, mikrocykle - nad tym staraliśmy się pochylić i w szczegółach to opracowaliśmy. Myślę, że przystępujemy do pracy tradycyjnie, pełni zapału, energii i optymizmu.


A jak to nastawienie wygląda u chłopaków? Ten czas urlopów był, ale jak mówili "szkoda, że nie dłużej"...
- Wydaje mi się, że dłuższego urlopu już nie mogłem im zafundować. Zrobiłem co mogłem, żeby był jak najdłuższy. Widać też po chłopakach tę chęć, są wypoczęci i gotowi. Nie jesteśmy też takim sztabem, który kiedy są możliwości na danie dnia wolnego, tego nie robi. Staramy się pracować i staramy się odpoczywać. Myślę, że to także ma wpływ na to, jak zawodnicy podchodzą do swoich obowiązków.


Brak Martina Konczkowskiego, zawodnika, którego pan zna doskonale. To taka osoba, której będzie brakować w Piaście? Sam Kuba Czerwiński mówi, że jak patrzy na miejsce Martina w szatni, to czuje pustkę...
- Na pewno tak, szczególnie drużyna i zawodnicy, którzy z Martinem funkcjonowali przez tyle lat i to z powodzeniem, tak to odbierają. Natomiast życie nie znosi pustki, w ramach tej grupy zawodników, których na tę chwilę mamy, będziemy musieli uzupełnić pozycję Martina, ale pracujemy jeszcze nad kilkoma tematami, aby na to miejsce pojawił się pełnowartościowy zawodnik, który byłby w stanie go zastąpić.


Jak po pierwszych treningach wygląda Grzegorz Tomasiewicz?
- Potwierdza też swoją wartość. Trudno jednak po dwóch treningach oceniać co wniesie do zespołu czy na ile to, co pokazał w Stali Mielec, będzie w stanie przetransportować do Piasta Gliwice. Każda drużyna gra trochę inaczej, zestawienie ludzkie też może sprawić, że będzie musiał przyzwyczaić się do innych obowiązków, ale na pewno wiążemy z nim duże nadzieje.


Jakub Czerwiński przyznał, że w momencie, kiedy inni przeżywają losowania rywali w europejskich pucharach, można czuć pewną zadrę. Czy to jest taka mobilizacja na nowy sezon, żeby być po nim w pucharach?
- Widzimy, że konkurencja jest niesamowicie mocna, a do tego, co wydarzyło się w ostatnich sezonach w Piaście należy podchodzić z dużym szacunkiem, bo nie możemy się równać z drużynami czołowymi w naszym kraju, jeśli chodzi o budżety, a i tak w dwóch ostatnich sezonach do ostatnich kolejek walczyliśmy o to miejsce pucharowe. To się nie udało, ale zobaczmy, kto znalazł się za nami, jakie drużyny do końca musiały drżeć o ligowy byt, a nie wspomnę już o sytuacji Wisły Kraków. Trzeba szanować to, co się ma, bo dostarczyliśmy wielu emocji. Trzeba grać równo cały sezon. Życie pokazało, że nie da się wspaniałymi wiosnami zakwalifikować się do europejskich pucharów.


Wspomniał pan o zastępstwie dla Martina Konczkowskiego, ale czy są brane pod uwagę inne pozycje, które trzeba wzmocnić, czy może do zwiększenia rywalizacji?
- Myślę, że nasza kadra nie jest na tyle skromna, żeby na siłę szukać zawodników. Oczywiście, okienko trwa do końca sierpnia i czasami pojawiają się tematy "last minute", które mogą być bardzo ciekawe, więc chcemy sobie zostawić taką możliwość.


To jest duży problem, kiedy nie ma pan zawodnika przez pełny okres przygotowawczy? Ile zajmuje wprowadzenie piłkarza do pana systemu gry?
- Jest to problem, bo samo przygotowanie zawodnika to nie jest kwestia jednego czy dwóch tygodni. Nawet wprowadzenie Damiana Kądziora trwało określony czas. Jednym takim przypadkiem, który "z marszu" wszedł i był od początku przygotowany był Jorge Felix. Dlatego ważnym jest, że zawodnicy, którzy mają do nas dołączyć byli z nami od pierwszych dni treningowych, bo wtedy przez 5-6 tygodni jesteśmy w stanie wdrożyć ich w nasze wymagania.


Rauno Sappinen przez koszmarną kontuzje stracił znaczną część rundy, czy w tej chwili nie ma jakieś blokady psychicznej, obaw?
- Nie, trenuje już normalnie, co prawda jeszcze z maską, ale będą konsultacje, które rozstrzygną, kiedy będzie mógł maskę odłożyć. Nie widać u niego żadnego urazu, uderzał już głową. Liczę, że kiedy wejdzie od początku w trening, tak samo jak Kamil Wilczek, będą stanowić o sile naszego ataku.


Na samego Kamila też pan liczy... sygnalizował pan to zimą
- Wielki szacunek dla Kamila, że wchodząc z marszu był w stanie rozegrać i nie okupił tego żadnym poważniejszym urazem, co bardzo często bywa obciążone ryzykiem. Teraz po tych przygotowaniach powinien być tym prawdziwym Kamilem Wilczkiem, czyli strzelającym kilkanaście goli w sezonie.


Obóz ponownie w Arłamowie. Czym urzekł was ten ośrodek? Dobra energia?
- Przede wszystkim świetne warunki do pracy. Jeżeli ktoś zaliczył jedno zgrupowanie w Arłamowie, trudno mu będzie znaleźć drugi taki ośrodek, który spełniałby wszystkie wymogi. Mamy tam praktycznie wszystko, co potrzebne: halę, siłownię, boisko, które jest fenomenalne, wyżywienie, odnowę. Pod tymi względami jest to ośrodek "Top".


Przy transferach wspomniał pan o opcjach last minute, z kolei to może też pozbawić kogoś z pana kadry i jak wtedy reagować?
- Istnieje takie ryzyko, ale jeśliby zliczyć ile takich przypadków już było w Piaście, to oswoiliśmy się z tym i zawsze udawało nam się wybrnąć z problemów. Bo to faktycznie jest kłopot, kiedy kluczowi zawodnicy odchodzą. Jeśli popatrzymy na skład z mistrzowskiej drużyny, to tylko pojedyncze "okazy" zostały. Ale pracujemy w tych warunkach, jakie mamy, nie narzekamy i staramy się wychodzić z problemów. 


Biuro Prasowe
GKS Piast SA