Fornalik: Jesteśmy świadomi swoich atutów

05
mar

- Przed meczem pucharowym z Legią, nie byliśmy pewni zwycięstwa, ale tego, jaką jesteśmy drużyną, co potrafimy i to przyniosło określony efekt. W tym przypadku podejście musi być takie same. Znamy poziom umiejętności i klasę rywala, ale jesteśmy świadomi swoich atutów - powiedział trener Waldemar Fornalik przed niedzielnym spotkaniem ze Stalą Mielec.

 

Jak dużo sił kosztował mecz w Warszawie i czy w związku z tym można spodziewać się większej rotacji?
- Na pewno każdy mecz kosztuje określone siły i pochłania pewną energię. W porównaniu z meczem w Białymstoku były zmiany, tym razem te rotacje też będą. Jest to nasze trzecie spotkanie w ciągu tygodnia, do tego dochodzą podróże i to niekrótkie - Białystok, później Warszawa. Są zawodnicy, którzy czekają na grę, jedni lepiej znoszą te obciążenia, inni gorzej, dlatego te zmiany będą.

 

Czy fakt, że Stalą grała w tygodniu swój zaległy mecz może mieć znaczenie?
- Myślę, że obciążenia są podobne. Stal grała dzień później, ale poprzedni mecz rozgrywała o wiele wcześniej. Nie spodziewałbym się tego, że drużyna z Mielca będzie "czuła w nogach" te ostatnie spotkanie. W ostatnim starciu było widać, że jest to trudny przeciwnik, szczególnie w drugiej połowie, zaprezentowali się bardzo dobrze.

 

Rzadko gracie w niedzielę o godzinie 12:30. Czy taka obiadowa pora wymaga pewnych zmian w przygotowaniach?
- Zmianie ulegnie przede wszystkim harmonogram, bo odpadną posiłki w ciągu dnia. Budzimy się, jest śniadanie, później przyjeżdżamy na stadion i gramy mecz. Rozgrywaliśmy już dwa spotkania o tej porze i potrafiliśmy się dostosować do gry o tej godzinie.

 

W niedzielnym meczu to Piast będzie uważany za faworyta. Czy to zmienia podejście zespołu do spotkania?
- Nigdy tego nie zmienia. Tak jak powiedziałem przed meczem pucharowym z Legią, gdzie nie byliśmy faworytem, a jechaliśmy pewni swoich umiejętności. Nie byliśmy pewni zwycięstwa, ale tego, jaką jesteśmy drużyną, co potrafimy i to przyniosło określony efekt. W tym przypadku podejście musi być takie same. Znamy poziom umiejętności i klasę rywala, ale jesteśmy świadomi swoich atutów.

 

Czy zdaniem trenera to Piast (gospodarz i zespół wyżej notowany) będzie prowadził grę i musiał uważać, by nie popełnić błędu, mogącego przesądzić o ewentualnym złym wyniku?
- Zawsze chcemy prowadzić grę, ale zawsze jest też przeciwnik. Jeden pozwala na więcej, drugi na mniej i dlatego te mecze różnie wyglądają. Na pewno nie wyobrażam sobie tego tak, że oddajemy piłkę Stali Mielec i to ona będzie grała, a my będziemy czekać.

 

Taki mecz jak ten w Warszawie na pewno dodaje mocy i pewności, ale czy nie stanowi też zagrożenia, że piłkarze na zbyt dużym luzie podejdą do potencjalnie słabszego rywala?
- Nie dopuszczam takiej myśli. My jesteśmy drużyną, która już niejedno przeżyła - wzloty i upadki, wspaniałe, ale i trudne chwile. Myślę, że zawodnicy wyciągali i wyciągnęli z tego wnioski, które nie pozwolą na taką postawę.

 

W sobotę minie rok od ostatniego "media day" Piasta w normalnej formie. Dziennikarzom tego brakuje, a trenerowi?
- Tak jak zawodnicy dostosowali się do gry przy pustych trybunach, tak my też dostosowaliśmy się do tych zmiennych warunków. Oczywiście każdy chciałby, aby wróciło to, co było kiedyś, czyli pełne stadiony, konferencje, normalny dostęp do zawodników. Bądźmy cierpliwi. Liczę na to, że prędzej czy później to nastąpi.

 

Wczoraj odbyło się losowanie, najbliższym rywalem Piasta jest Arka Gdynia, czy trener już myśli o tym spotkaniu, czy bardziej koncentruje się na lidze?
- Przede wszystkim myślimy o lidze. Pojawia się temat pucharowy, ale ze względu na terminarz, bo jeszcze nie są ustalone terminy i trochę nam to zaprząta głowę. Jednak teraz skupiamy się na ligowych rozgrywkach. Kiedy przyjdzie termin rozegrania meczu półfinałowego, to wtedy będziemy myśleć o Pucharze Polski.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA