Fornalik: Iść do przodu i punktować

23
sie

- Wygraliśmy, mimo osłabienia urazami. To cieszy, ale ważne, żeby w takich momentach cały czas iść do przodu i punktować - powiedział trener Waldemar Fornalik, który spotkał się z dziennikarzami przed spotkaniem 6. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Piastem Gliwice a Zagłębiem Lubin.

Jak wygląda sytuacja kontuzjowanych? Dwa urazy są poważniejsze, ale co z pozostałymi?
- Myślę, że to jest kwestia kilku tygodni. Liczę, że po przerwie reprezentacyjnej do nas dołączą.

Czyli w Lubinie będziecie mieli podobną sytuację kadrową?
- Tak, nikt z kontuzjowanych nie wróci. Będziemy grali tymi, których mamy. Mamy jeszcze pole manewru.

Decyzja o pozyskaniu Piotra Malarczyka zapadła po kontuzji Kuby Czerwińśkiego, czy jego transfer był brany pod uwagę już wcześniej?
- Przede wszystkim zadecydował uraz Kuby. Po kontuzji zostaliśmy niejako podstawieni pod ścianą i musieliśmy uzupełnić skład. Liczę, że Piotr będzie zawodnikiem, który podniesie jakość w zespole i wzmocni naszą defensywę.

Może zagrać już teraz?
- Wątpie, że będzie to miało miejsce już w Lubinie. W tygodniu przechodził testy medyczne i wydolnościowe, więc nie przepracował całego mikrocyklu, dlatego też potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby wkomponować się w drużyne.

W ostatnim spotkaniu Piast wygrał, mimo że był osłabiony kontuzjami... To musi cieszyć, prawda?
- Zdecydowanie tak. Można powiedzieć, że w trakcie sezonu mistrzowskiego graliśmy około piętnastoma zawodnikami, a teraz z tego składu zagrało zaledwie pięciu. To też pokazuje jak duże są zmiany... Na pomeczowej konferencji powiedziałem, że jesteśmy w fazie przebudowy, bo rzadko się zdarza, żeby drużyna grała w niezmienionym składzie przez dwa-trzy sezony. Kończą się kontrakty, zawodnicy zmieniają barwy, więc tak to wygląda... Ważne, aby w takich momentach iść do przodu i punktować.

Po mistrzostwie wspomniał pan, że jedną z kluczowych rzeczy był fakt, że unikaliście kontuzji. To chyba się sprawdza...
- To się sprawdziło, ale obecne kontuzje są różnego pochodzenia. Jedne mogą być spowodowane przeciążeniem dużą liczbą meczów z początku sezonu, ale są też urazy mechaniczne. Zazwyczaj w zespołach, które prowadziłem, nie mieliśmy problemów z kontuzjami...

Zagłębie trochę zawodzi na początku sezonu, a eksperci spodziewali się po nim więcej. Jak pan ocenia Miedziowych?
- To zespół, który ma potencjał piłkarski. W swoim składzie posiada zawodników, którzy potrafią dobrze wykonywać stałe fragmenty gry, uderzyć z dystansu czy dryblować. Ubytek spowodowany odejściem Bartłomieja Pawłowskiego jest znaczący, ale są inni, którzy mogą go zastąpić.

Jest też Sasa Zivec... Myśli pan, że będzie się specjalnie motywował na to spotkanie?
- Nie wiem, ale zawsze szuka się takich podtekstów. Dla dziennikarzy to dobry temat, ale nie wiem czy tak będzie. Mam dobre wspomnienia z gry Sasy w Piaście, bo walnie przyczynił się do utrzymania w końcówce tamtego sezonu. Zdobywał kluczowe bramki, ale dobrze byłoby, żeby w niedzielę nie był w takiej dobrej formie strzeleckiej.

Każdy z nowych zawodników chwali atmosferę. To chyba też pomoga, prawda?
- Zdecydowanie tak. W tamtym sezonie powtarzałem, że mam do czynienia z inteligentnymi ludźmi, którzy rozumieją istotę współpracy i funckcjonowania wewnątrz grupy. To jest standard wytyczony w tym klubie i zawodnicy, którzy przychodzą wkomponowują się w to, co proponuje szatnia.

Od początku sezonu graliście w swoim stylu, ale nie zawsze przynosiło to efekty w postaci punktów. Potrzebna była zmiana...
- Tak, w pewnym momencie zmieniliśmy system i to przyniosło efekt. Natomiast w tamtym okresie brakło nam zmienników, między innymi dla Piotra Parzyszka, który jeśli jest w dobrej dyspozycji fizycznej, to jest dobrym i skutecznym napastnikiem. To jest nauka na przyszłość, bo aby zwojować coś w Europie, to trzeba mieć jeszcze mocniejszą kadrę.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA