Fornalik: Gramy w trudnej lidze

16
paź

- Gramy w trudnej lidze, widzimy, jakie są różnice punktowe między pierwszym zespołem a drużyną nawet spoza pierwszej ósemki. Przez to każda kolejka przewraca tę tabelę, dlatego do każdego meczu musimy być przygotowani optymalnie - powiedział trener Waldemar Fornalik podczas spotkania z dziennikarzami przed meczem z Wisłą Kraków.

Po zwycięstwie nad Legią i przerwie na reprezentację, to był dobry czas dla drużyny?

- Życie pokaże tak naprawdę czy to był dobry czas. Patrząc na dyspozycję zespołu i powroty zawodników po kontuzjach możemy być dobrej myśli. Mam tu na myśli Martina Konczkowskiego i Marcina Pietrowskiego, bo to oni mieli największe problemy. Coraz mocniej trenuje już Dani Aquino, więc wszyscy są zdrowi i będziemy mieli do dyspozycji całą kadrę.

Czy Aquino już jest gotowy, wystąpić w meczu?
- Nie, na to jest jeszcze za wcześnie.

Ta wygrana nad Legionistami pozwoliło spokojniej się przygotowywać drużynie w przerwie?
- Na pewno ma to wpływ na atmosferę. Po wygranej szczególnie nad Legią, która jest wicemistrzem Polski po dobrym meczu. Co innego, kiedy drużyna przegrywa. Taki stan trwa dzień lub dwa, a później wszystko wraca do normy. Z pewnością zwycięstwa budują.

Czy plusem dla zespołu jest to, że niewielu zawodników wyjeżdżało na kadrę?
- Myślę, że tak chociaż zawsze podkreślam, że kadra to jest wyróżnienie dla drużyny, klubu oraz dla kolegów, którzy pomagają zawodnikom. Stało się tak, że poza Urosem Korunem nie mieliśmy piłkarzy na kadrze. Dominik Steczyk nie pojechał ze względów zdrowotnych. Sebastian Milewski nie dostał tym razem powołania, ale widać po nim taką złość i pracuje jeszcze mocniej, bo zależy mu, żeby do tej kadry wrócić.

Taka przerwa od grania powoduje to, że nie wiadomo jak zespół wypadnie? Nie zaburza to pewnego rytmu?
- Akurat ta przerwa była wyjątkowo krótka. My ostatni swój mecz graliśmy w niedzielę, teraz zaczynamy w piątek. Nie powinno to wpływać na rytm meczowy.

Wisła Kraków jest trochę poraniona. Trzy porażki z rzędu, ale to chyba nie jest tak słaby rywal, jak mogłoby sugerować miejsce w tabeli.
- Patrząc na personalia, to w dalszym ciągu jest to bardzo mocna drużyna. Szczególnie na własnym stadionie, gdzie publika jest tym dwunastym zawodnikiem. Może nie diametralnie, ale wówczas mamy dwie różne drużyny, tak bym to określił. Wisła u siebie jest dużo trudniejszym przeciwnikiem niż do tej pory grająca na wyjeździe.

Dla nich ogranie mistrza Polski szczególnie w tym momencie jest celem nadrzędnym...
- Podejrzewam, że takie dokładnie jest tam teraz nastawienie. Gramy w trudnej lidze. Widzimy, jakie są minimalne różnice punktowe między pierwszym zespołem a drużyną nawet spoza pierwszej ósemki. Przez to każda kolejka przewraca tę tabelę, dlatego do każdego meczu musimy być przygotowani optymalnie i niemożna pozwolić sobie na rozluźnienie.

Sześć goli strzelonych przez Marcina Pietrowskiego w meczu rezerw. To było dla pana zaskoczenie? Czy przybliża to jego powrót do występu w ekstraklasie?
- My wykorzystaliśmy ten mecz dla tych zawodników bardziej na to, by właśnie ci wracający po kontuzji piłkarze pokonali określoną liczbę kilometrów. Przy okazji Marcin w tym spotkaniu ustawiony był na środku pomocy. Przeciwnik nie był zbyt wymagający, ale tak czy inaczej zdobycie sześciu bramek też ma swoją wymowę.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA