Fornalik: Drużyna bardzo chce grać do przodu i wygrywać mecze

20
sie

- Krzywdzące są oceny w artykule, który widziałem, mówiące o tym, że Piast był w zeszłym sezonie „smutną drużyną”. Jeśli przypomnimy sobie mecze z Wisłą, Podbeskidziem czy derby z Górnikiem... podobnych można wyliczać bez liku, a gdy nadal ktoś zarzuca nam, że nie gramy ofensywnie, to po prostu nie zna się na piłce i nie potrafi przeanalizować gry konkretnej drużyny - powiedział trener Waldemar Fornalik przed spotkaniem 5. kolejki PKO Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław.

 

Postawiliście wysoko poprzeczkę w meczach u siebie, ponieważ w spotkaniach z Rakowem i Wisłą Płock emocji nie brakowało. Podtrzymacie ten poziom napięcia również w niedzielę?

Takie mecze nie zdarzają się często. W pierwszej kolejce trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowanego przeciwnika, a później mecz się ułożył w ten sposób. W ostatnim spotkaniu nastąpiła jakaś dekoncentracja, bo w tych kategoriach upatruję przyczyny straconych goli i późniejszych emocji. Z drugiej strony to pokazuje, że drużyna bardzo chce grać do przodu i wygrywać mecze. Podejrzewam, że takich spotkań wiele już jednak nie będzie. Uważam wręcz, że powinniśmy grać bardziej konsekwentnie. Krzywdzące są oceny w artykule, który widziałem, mówiące o tym, że Piast był w zeszłym sezonie „smutną drużyną”. Jeśli przypomnimy sobie mecze z Wisłą, Podbeskidziem czy derby z Górnikiem... podobnych można wyliczać bez liku, a gdy nadal ktoś zarzuca nam, że nie gramy ofensywnie, to po prostu nie zna się na piłce i nie potrafi przeanalizować gry konkretnej drużyny.
 

Ostatnie wyniki Śląska, odpadnięcie z europejskich pucharów, remis z beniaminkiem oznaczają, że wasz najbliższy rywal jest w jakimś "dołku"?

Śląsk odpadł w pucharach z bardzo dobrą drużyną, a ten remis w lidze wynikał być może z odczuwania trudów tamtego meczu. Mieli za sobą teraz pełny mikrocykl i spodziewamy się, że przyjedzie inna drużyna – wypoczęta, która będzie chciała grać w piłkę i wygrać.

 

To zapowiada chyba kolejny interesujący mecz?

- Na to liczymy. Zawsze chcemy grać dobrą piłkę i ważne jest jak przeciwnik się prezentuje. Śląsk na pewno nam nie odpuści, przyjedzie skoncentrowany, zdeterminowany i dlatego spodziewamy się niełatwego meczu.

 

Ostatnio gola strzelił Alberto Toril. Czy według pana będzie on taką „dziewiątką” z prawdziwego zdarzenia?

- Z takim zamiarem był sprowadzany do klubu. Początek nie był dla niego łatwy ze względu na zmianę obciążeń treningowych, nowej charakterystyki drużyny, kultury, obyczajów. Powoli wchodzi on na właściwe tory i liczymy, że z każdym meczem będzie coraz lepszy.

 

Zostało jeszcze dwa tygodnie do końca okienka transferowego. Może się coś jeszcze wydarzyć w kontekście nowych twarzy?

- Oczywiście. Pracujemy nad dwoma tematami, ale nie chcemy działać zbyt pochopnie, by nie popełnić błędu. Czasami to musi trwać trochę dłużej i niekiedy trzeba odrzucić łatwiejsze tematy, ale niekoniecznie dobre dla klubu.

 

Do szerokiej kadry Słowacji powołano trzech zawodników Piasta. To wywołuje u trenera mieszane uczucia, ponieważ z jednej strony to wyróżnienie, lecz nie będą oni do Pana dyspozycji przez pewien czas?

- Kiedy zapadną konkretne decyzje to wtedy będziemy się martwić. Na tę chwilę nie podchodzimy do tego w tych kategoriach. Z pewnością każde powołanie do reprezentacji jest dużym wyróżnieniem również dla klubu.

 

Chciałbym zapytać jeszcze o Pyrkę. Czy grałby on gdyby nie przepis młodzieżowca, oraz czy widzi pan w nim potencjał na wielkie granie oraz zauważa pan u niego postępy?

- Zdecydowanie tak. W poprzednim sezonie miał pojedyncze dobre występy, natomiast teraz od początku udanie wszedł w sezon i liczę, że ustabilizuję tę formę i z każdym meczem będzie mocniejszy. Tak jak Pan powiedział ma potencjał i chcemy go z niego wydobyć. Arek, który tu przychodził, a Arek dziś to jest zupełnie inny zawodnik.

 

Takie mecze jak te ostatnie domowe, wywołują u pana nadal tyle samo nerwów, z uwagi na to ile zespołów prowadził pan wcześniej?

- Jasne, że się denerwuje. Jestem trenerem na poziomie Ekstraklasy od 20 lat, ale emocje nadal są. Jeśli brakowałoby ich. to mogłoby znaczyć, że coś złego dzieje się już z trenerem i czas się zastanowić co dalej (śmiech). To są wielkie emocje i nie widzę różnicy między tym jak zaczynałem pracę jako trener i teraz. Być może na pewne rzeczy inaczej patrzę, do pewnych rzeczy inaczej podchodzę, ale przeżycia są bardzo podobne.

 

W ostatnich latach Piast przyzwyczaił do dobrej gry w defensywie. W tym sezonie drużyna straciła już siedem bramek mimo takiego samego składu obrony. Z czego wynika ta statystyka i czy w związku z nią w ostatnim tygodniu zespół skupił się głównie na zadaniach defensywnych i obronie przy stałych fragmentach?

- Część odpowiedzi została zasugerowana już w pytaniu. Gra obronna nie polega tylko na bronieniu przez czterech ludzi. W defensywie musi uczestniczyć cały zespół, począwszy od napastników. Jak sami widzimy nastąpiło kilka zmian w porównaniu z wcześniejszymi sezonami. Jeśli spojrzymy na skład z mistrzowskiego roku to w składzie pozostało być może trzech/czterech zawodników, którzy grali od samego początku, a reszta się zmieniała. To w tym aspekcie upatrywałbym przyczynę utraty tylu bramek. Przy stałych fragmentach każdy ma rozpisane swoje role, po ostatnim meczu rozliczyliśmy je, wskazaliśmy błędy, ponieważ patrząc na poprzedni sezon, to od meczu z Wisłą Płock nie straciliśmy bramki ze stałego fragmentu gry. Trudno było zarzucić drużynie, że źle pracowała w obronie. Podkreślę jeszcze raz, że defensywa to nie tylko kwestia czwórki ludzi, niech to także nie zabrzmi, że to pozostali źle funkcjonują. Po prostu mogą się zdarzyć pewne momenty braku zrozumienia i ta drużyna potrzebuje czasu, żeby się bardziej zgrać i zrozumieć.

 

Biuro Prasowe

GKS Piast SA