Dziczek: Wciąż jesteśmy silni

12
kwi

- Mentalnie wciąż jesteśmy silni i nie pozostaje nam teraz nic innego, jak skupić się na najbliższym rywalu - powiedział Patryk Dziczek przed spotkaniem z Cracovią.

Po ostatnim zremisowanym meczu było w was sporo złości, jakie teraz towarzyszą wam emocje na chwilę przed rozpoczęciem rundy finałowej?

- Ten miniony mecz z Termaliką niestety jeszcze siedzi nam w głowach, a właściwie druga połowa, w której oddaliśmy inicjatywę rywalowi. Boli fakt, że przed końcem daliśmy sobie strzelić gola, swoją drogą ze spalonego, ale że nie było VAR-u, to musieliśmy się pogodzić z takim stanem rzeczy i tyle. Pierwsze co pomyślałem po wejściu do szatni, to że wracają stare demony, kiedy tracimy bramki w ostatnich minutach. Dlatego też, złość ciągle w nas jest, ale taka, która każe nam się wziąć do roboty.

Jakie wnioski wyciągneliście, żeby nie powtórzyć postawy z drugiej połowy meczu z Termaliką?
- Niewątpliwie każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, co zawiodło i czego zabrakło. Nie możemy pozwolić w rundzie finałowej, by przytrafiły nam się takie słabe momenty.

Ostatnio prezentowaliście się solidnie, chwalono Was za grę, szczególnie w defensywie, a jednak po ostatnich dwóch meczach sytuacja w tabeli właściwie tylko się skomplikowała...
- Racja, nie jest już tak komfortowo po meczu z Wisłą Płock i Termaliką. Różnice między drużynami tylko się zmniejszyły. Natomiast nie zapominajmy, o tym że potrafimy być groźnym zespołem. Mentalnie wciąż jesteśmy silni i nie pozostaje nam teraz nic innego, jak skupić się na najbliższym rywalu, czyli Cracovii.

Cracovia wyprzedza was o dziewięć punktów. Jest się czego lub kogo obawiać, czy teraz traktujecie te mecze w rundzie finałowej jako nowy rozdział?
- Jedno nie wyklucza drugiego, bo z jednej strony walka zaczyna się od nowa, przed wszystkimi ośmioma dolnymi zespołami jest ten sam cel - utrzymanie, ale nie zapominamy o możliwościach i potencjale Cracovii. Dlatego musimy wyjść na ten mecz mocno skoncentrowani, musimy chcieć wygrać go razem. Nie mamy czasu na oddech, ale jestem przekonany, że za dwa-trzy spotkania już go odzyskamy i będziemy spokojniejsi o nasz być w Ekstraklasie.

Debiutowałeś w meczu z Cracovią właśnie, później przeciwko temu zespołowi rozegrałeś pełne 90 minut...
-Tak i w meczu z nimi, który rozpoczynał nową rundę też wystąpiłem. Także w tych trzech starciach z Cracovią byłem obeny na boisku i mam nadzieję, że teraz też będzie mi to dane. Szczególnie, że swoje musiałem wyczekać na ławce, potem pojechałem na kadrę... Ale powiedziałem sobie wtedy, że muszę jeszcze mocniej popracować i porzucić złość, bo w końcu zasłużę sobie na miejsce w jedenastce. I tak też ostatnio się stało, pomijając sam niefortunny wynik, uważam, że zagrałem dobre spotkanie, mogłem dwa razy umieścić piłkę w siatce. Może uda mi się to zrobić w sobotę.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA