Dziczek: Piast to mój klub!

12
cze

Umowa Patryka Dziczka z Piastem Gliwice wiązała zawodnika z klubem do końca czerwca 2018 roku, ale Niebiesko-Czerwoni złożyli młodemu piłkarzowi ofertę nowej wieloletniej umowy, na którą zawodnik przystał. - Chcę w Gliwicach grać jak najlepiej i zostawiać serce na boisku, bo to mój klub – powiedział Dziczek po podpisaniu umowy.

Ostatnie tygodnie były dla ciebie dosyć szalone, nie uważasz?
- Chyba tak… Wszedłem na boisko w meczu z Wisłą Płock na 12 minut, tydzień później trener Wdowczyk postawił na mnie od pierwszego gwizdka. Chciałem mu się odwdzięczyć jak najlepsza grą i „poprawić” ten debiut sprzed dwóch lat, który uważam za nieudany. Myślę, że to się udało. Zagrałem chyba niezłe spotkanie… a teraz podpisałem nowy kontrakt z klubem na trzy lata.

No właśnie, jak czujesz się po podpisaniu wieloletniego kontraktu z Piastem?
- Czuję się bardzo dobrze. Podpisem pod tym kontraktem chciałem pokazać, że od małego jestem mocno związany z Piastem. Chcę w Gliwicach grać jak najlepiej i zostawiać serce na boisku, bo to mój klub. Bardzo się cieszę, że związaliśmy się długą umową, bo ona przybliży mnie do realizacji moich celów. Trzy lata to odpowiedni okres, aby wypracować sobie mocną pozycję w zespole, stać się ważnym zawodnikiem w drużynie. Wiem, że czeka mnie ciężka praca, ale chcę iść w ślady Radka Murawskiego.

Wspomniałeś o swoim debiucie przed niemal dwoma laty. Rozegrałeś wówczas 45 minut w meczu z Cracovią i porażka 0-3 to było twoje jedyne doświadczenie z najwyższą ligą rozgrywkową w Polsce. Teraz jest dużo lepiej!
- Dokładnie! Udało mi się podreperować ten bilans (śmiech). Teraz mam na koncie trzy mecze w pierwszej drużynie: dwa zwycięstwa, porażkę i dodatni bilans bramek 5-3. Nie będę jednak ukrywał, że po swoim debiucie przyszedł trudny czas dla mnie. Doznałem kontuzji kolana, po której rehabilitowałem się przez kilka miesięcy… i zacząłem zadawać sobie pytanie „co dalej?”. Bardzo pomógł mi jednak trener mentalny, który odpowiednio mnie ukierunkowywał na pracę. Uwierzyłem, że nic złego się nie dzieje, mam nadal ciężko pracować i wszystko się ułoży po mojej myśli. Dalej więc przechodziłem rehabilitację, poświęcałem mnóstwo czasu treningom i udało mi się wyjść z tego „dołka”. Po trzech miesiącach wróciłem, rozpocząłem treningi z drużyną CLJ i grałem tam aż zadzwonił trener Domagała, który - w imieniu sztabu - zaprosił mnie na trening pierwszej drużyny. Poszedłem się pokazać i już zostałem przy „jedynce”. Wbrew pozorom nie traktuję tego czasu jako straconego. Wiele się nauczyłem, nabrałem pokory i wiary w siebie. Myślę, że to również pomogło mi otrzymać szansę od trenera Wdowczyka.

Nie wstydzisz się mówić o pracy z trenerem mentalnym? Wielu zawodników wciąż niechętnie rozmawia na ten temat.
- Nie wstydzę się o tym mówić. Trener mentalny pomógł mi zrozumieć kilka rzeczy. Pewne sprawy poukładałem sobie w głowie… Teraz dobrze zdaję sobie sprawę, że nie ma sukcesów bez ciężkiej pracy.

Wspomniałeś o treningach i grze w drużynie CLJ. Powiedz coś więcej o tym czasie.
- Roczniki 98’ i 99’ są bardzo mocne. Uważam, że stać nas nawet było na miejsce na podium na koniec rozgrywek, ale nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Kluczowe okazały się jeden-dwa mecze, które nieco pokrzyżowały nasze plany… jednak oceniam te rozgrywki bardzo pozytywnie. Wiem, że wszystkim nam sporo dały. Dawaliśmy z siebie wszystko i czuję, że rozwinęliśmy się piłkarsko. Słyszałem, że sztab szkoleniowy przygląda się kolejnym zawodnikom z drużyny CLJ, czyli Tomkowi Okraszewskiemu i Maćkowi Borycce. Ten drugi jest od nas młodszy (rocznik 2000 - dop. red.), ale w ostatnim meczu, gdy z boiska schodził Olek Sopel, to Maciek przejął opaskę kapitańską. To świadczy o zaufaniu, którym się go darzy. Teraz w nogach i głowach chłopaków siedzi, aby zrobili wszystko, żeby dołączyć do nas trzech w pierwszej drużynie. My przekonaliśmy się, że można tego dokonać, ale trzeba ciężko pracować, bo wtedy otrzymuje się szansę. Z nami tak było i myślę, że poradziliśmy sobie nie najgorzej.

Wy trzej… czyli młode wilki w pierwszej drużynie Piasta. Dobrze się znacie i chyba rozumiecie na boisku, prawda?
- Z Denisem gram od dziecka. Wiem jak gra, wiem co potrafi i chyba to pokazał w ostatnich meczach sezonu… Z ŁukaszemKrakowczykiem też znam się dobrze. Otrzymał ostatnio szansę debiutu i uważam, że w krótkim czasie pokazał się z dobrej strony. Życzyłbym sobie, aby kolejne miesiące w pierwszej drużynie wyglądały właśnie tak jak ostatnio.

Mówisz o dobrej znajomości boiskowych zachowań Denisa, zatem nie mogę nie zapytać o sytuację z drugiej połowy w meczu z Cracovią. Podałeś świetną prostopadłą piłkę na dobieg do swojego kolegi…
- Tak jak wspomniałem - dobrze znam jego możliwości. Wiem jaki jest szybki, jakie piłki lubi… i że dojdzie do tego podania, choć niektórzy zawodnicy pewnie mieliby z tym problemy (śmiech). Prostymi środkami stworzyliśmy groźną sytuację pod bramką Cracovii, która ostatecznie zakończyła się rzutem rożnym dla nas. Ale gdy mówimy już o „gazie” Denisa, to wystarczy przypomnieć sobie sytuację z meczu ze Śląskiem, gdy przerzucił sobie piłkę nad rywalem i pokazał z jaką łatwością potrafi go odstawić.

A jak ty, już kilka dni po meczu - na chłodno - oceniasz swój mecz z Cracovią?
- Myślę, że na plus. Przypominam sobie jedną akcję, w której byłem spóźniony, a dostałem piłkę za plecy i musiałem gonić rywala… Na szczęście nie padł z niej gol dla Cracovii, a ja zdołałem się otrząsnąć i skoncentrować na jak najlepszej grze. Wraz z biegiem minut grało mi się coraz lepiej, więc jestem zadowolony.

Zadowolony, po dobrych meczach w Ekstraklasie i podpisaniu nowej umowy możesz udać się na urlop. Zdradź nam gdzie będziesz odpoczywał.
- Wybieramy się na parę dni do wsi wczasowo-uzdrowiskowej o nazwie Polańczyk. Zarezerwowaliśmy z dziewczyną domek nad jeziorem, trochę popływamy, pochodzimy po górach. Jednym zdaniem - odpoczniemy przed przyszłym sezonem. Teraz faktycznie moje myśli skierowane są na krótki odpoczynek, ale muszę przyznać, że myślę także o obozie w Opalenicy. To będzie bardzo ważny czas.

Już myślisz o pracy?
- Mamy jeszcze półtorej tygodnia wolnego, ale tak - myślę już o rozpoczęciu przygotowań. Jedziemy na zgrupowanie do Opalenicy, rozegramy kilka sparingów… a ja podczas tego czasu chcę przekonać trenera, że warto na mnie stawiać i zasługuję na grę w Ekstraklasie. Rozgrywki ligowe ruszają za nieco ponad miesiąc, więc to wcale nie tak wiele czasu… zatem to chyba nie dziwne, że już myślę o przygotowaniach (śmiech).

To prawda, zatem czego możemy ci życzyć na najbliższe tygodnie?
- Na pewno cierpliwości i zdrowia… zarówno mi jak i reszcie drużyny. Oby omijały nas kontuzje, bo to pozwoli nam zająć wyższe miejsce w tabeli niż w tym zakończonym niedawno sezonie.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA