Dudek: Jedziemy do Krakowa zrobić niespodziankę
- Mamy w zespole bardzo ambitnych chłopaków. Spełniłoby się ich wielkie marzenie, gdybyśmy awansowali do europejskich pucharów. - mówi drugi trener Piasta, Dariusz Dudek.
- Po remisie z „Jagą” więcej było niedosytu, czy jednak przyjęliście ten wynik z pokorą, bo „punkt” to zawsze jest „punkt”?
- Ja nawet kilka dni po tym meczu nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć, czy cieszyć się z tego punktu, czy też nie. Na pewno powinniśmy wygrać to spotkanie , bo mieliśmy ku temu okazje i przede wszystkim mieliśmy rzut karny, którego nie wykorzystał Marcin Robak. Z drugiej strony graliśmy w osłabieniu po czerwonej kartce dla Dariusza Treli, różnie to spotkanie mogło się jeszcze potoczyć, Dlatego odpowiem nieco „przewrotnie”- cieszymy się z faktu że po raz pierwszy odkąd tutaj jesteśmy utrzymaliśmy wynik grając w osłabieniu.
- Skoro wspomniał pan o jedenastce to nasuwa się wątpliwość – dlaczego rzut karny wykonywał Robak? Zawodnik, który dopiero wchodzi do zespołu, musi dopiero zapracować na swoje nazwisko w Piaście, a w tym meczu pojawił na murawie po godzinie gry?
- Można też powiedzieć, że Robak jest snajperem, byłym reprezentantem Polski, wykorzystywał już „jedenastki” w karierze. Generalnie obowiązuje u nas zasada, że strzela ten wyznaczony zawodnik, który najlepiej się czuje. Pierwszym wyznaczonym był Tomasz Podgórski, który wykonuje u nas stałe fragmenty gry, rzuty wolne. I zapewne „Podgór” by strzelał „jedenastkę”, gdyby nie był faulowany w tej sytuacji do piłki podszedł więc Robak.
- I „wapna” nie wykorzystał, a dobitkę spartaczył jak junior.
- Rzuty karne to loteria, niemniej zgodzę się, że przy dobitce mógł się lepiej zachować. Mówi się trudno, szkoda, ale dla nas mecz z Jagiellonią już się skończył. Dopisaliśmy sobie punkt w tabeli i „Jaga” jest już historią.
- Gdybyście jednak dopisali trzy punkty, to bylibyście już tylko o dwa „oczka” od zajmującego trzecie pucharowe miejsce w tabeli Górnika Zabrze. Coś takiego, jak ciśnienie pucharowe, pojawiło się już w Gliwicach?
- Puchary to w Gliwicach temat na czasie. Nie ma sensu zresztą ściemniać, że nie patrzymy w tabelę. Owszem patrzymy, bo przecież to nic zdrożnego, a że mamy w zespole bardzo ambitnych chłopaków, to na pewno spełniłoby się ich wielkie marzenie, gdybyśmy awansowali do europejskich pucharów.
- Czyli jak mówią Anglicy – dlaczego nie?
- Daj Boże, oby tak się stało. Nie odżegnujemy się, ale mierzymy też siły na zamiary, czyli chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli i przede wszystkim chcemy, by Piast miał swój styl. Powiem nieskromnie, że mówi się już o Piaście pozytywnie. Cieszy nas, że Piast nie jest już zespołem „pieśni i tańca”, nie jesteśmy w lidze chłopcami do bicia. Z Piastem ciężko się gra, zwłaszcza w Gliwicach i niełatwo będzie się grało w przyszłości.
Przed wami starcie z „Białą gwiazdą”. To pojedynek o coś?
Dla Wisły, która jest ostatnio w lekkim kryzysie, o przełamanie się. Dla nas okazja do sprawdzenia się, na tle uznanej firmy z bardzo dobrymi piłkarzami w składzie, na jej boisku. Nie będzie jednak łatwo, bo z Wisłą , która zawsze przed rozgrywkami celuje w mistrzowski tytuł, nawet w kryzysie, bardzo trudno się gra. Nie jesteśmy więc faworytem niedzielnego meczu, ale jedziemy do Krakowa zrobić niespodziankę.
Źródło: SPORT / Rozmawiał Zbigniew Cieńciała