Domagała: Nie ma powodów do niepokoju

02
lip

- Nad wynikami sparingów trzeba się zastanawiać, ale nie są one najistotniejsze. Nikt za nie punktów nie przydziela, a jak po porażce wyciągnie się wnioski, to można na tym tylko skorzystać - powiedział Marcin Domagała, asystent trenera Dariusza Wdowczyka.

Zostały dwa tygodnie do startu Ekstraklasy. Jak przebiegają przygotowania do nowego sezonu?
- Wszystko przebiega zgodnie z planem. Okres przygotowawczy zaplanowaliśmy jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu, bo zakładaliśmy, że się utrzymamy. Pracę zaczęliśmy 19 czerwca. Pierwsze dni poświęciliśmy na badania i treningi adaptacyjne, a po tygodniu wyjechaliśmy na dziesięciodniowe zgrupowanie, na którym pracujemy nad motoryką, taktyką i zgrywaniem zespołu. Na szczęście wszystko odbywa się bez większych urazów, bo to jest bardzo ważne, żeby zespół miał możliwość przygotowania się w zdrowiu i dobrych warunkach.

No właśnie, w poprzednich okresach przygotowawczych zdarzało się, że ktoś z tej drużyny wypadał i zespół trenował w niepełnym składzie osobowym.
- Dokładnie. Teraz - odpukać - mamy tylko drobne urazy, które wykluczyły piłkarzy z jednego lub dwóch sparingów. Tak było w przypadku Gerarda Badii oraz Dobrivoja Rusova. Cieszymy się, że nie ma groźniejszych kontuzji, bo to sprzyja budowaniu formy i większej rywalizacji w zespole. Liczymy, że dalej tak to będzie wyglądało.

Podczas zgrupowania w Opalenicy macie dużo zajęć, bo są dwa treningi dziennie plus odnowa biologiczna. Wszystko na dużej intensywności... Nad czym głównie pracujecie?
- Tak jak powiedziałem wcześniej - nad motoryką i taktyką. Mamy swój plan na grę. Mamy określony potencjał i z tego chcemy korzystać, dlatego tak na prawdę najwięcej czasu poświęcamy na te elementy. Pokazujemy dobre i złe strony, bo chcemy jeszcze bardziej podnieść poziom naszej gry. Mówię głównie o rozgrywaniu ataku pozycyjnego, ale także szybkiego, bo mamy w tym duże możliwości. W obronie koncentrujemy się nad tym, aby grać twardo, stosować pressing i wysoko odzyskiwać piłkę. Można to później zaobserwować w grze. Chcemy tak grać, jak to wyglądało momentami w meczu z Hapoelem. To jest kierunek, który obraliśmy i nad tym tutaj pracujemy. W Opalenicy mamy do tego świetne warunki, więc realizujemy swój plan. Nie zadowalają wyniki sparingów, jednak nie będę oryginalny i powiem, że wolę przegrać wszystkie gry kontrolne, a później wygrywać w meczach ligowych. Porażka może być cenna, jeżeli wyciągnie się z niej odpowiednie wnioski.

Skoro poruszyliśmy temat sparingów, to muszę powiedzieć, że kibice się niepokoją. Pytanie czy mają ku temu powody?
- Myślę, że nie. Porażki nie są przyjemnością dla nikogo i bolą zarówno zawodników, jak i sztab szkoleniowy. Pracujemy bardzo mocno, aby później w lidze mieć łatwiej, żebyśmy mieli swój sposób gry. Mamy na to plan i próbujemy tak właśnie grać. Zmierzyliśmy się z silnym przeciwnikiem. To mistrz Izraela, który w tamtym sezonie dobrze radził sobie w Lidze Europy, a w składzie ma kilku naprawdę solidny zawodników na poziomie europejskim. Ktoś to obserwował ten sparing nie mógł powiedzieć, że gra była jednostronna. My też tworzyliśmy sobie sytuacje, płynnie graliśmy w piłkę, nie pozwalaliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele, a zaskoczył nas jednym niekonwencjonalnym zagraniem. Do nowego sezonu mamy jeszcze dwa tygodnie, więc byłbym spokojny. Nad wynikami sparingów trzeba się zastanawiać, ale nie są one najistotniejsze. Nikt za nie punktów nie przydziela, a jak po porażce wyciągnie się wnioski, to można na tym skorzystać.

No właśnie. Najważniejsze są elementy, które już się zazębiają, czyli dobre ustawianie się defensywy, wyprowadzanie piłki i pressing, ale wciąż zdarzają się błędy. Obserwujemy braki w skuteczności pod bramką przeciwnika i pomyłki w obronie.
- Jeśli nie poprawimy skuteczności to nie będziemy wygrywać, bo nie strzelamy tych bramek...

Nie strzelacie, ale są sytuacje...
- Tak, to jest pozytyw. Można powiedzieć, że na tej pozycji mamy "nowych" zawodników. Łukasz Krakowczyk trenował z nami w końcówce poprzedniego sezonu, a Josip Barisić i Karol Angielski byli w składzie przed wypożyczeniami... Znamy ich, ale są to piłkarze, którzy potrzebują trochę czasu. Są też inni, którzy potrafią strzelać bramki, m.in. Gerard Badia czy Sasa Zivec. Myślę, że tworząc sytuacje w końcu zaczniemy zdobywać gole. Najważniejsze, że dochodzimy do tych okazji, bo gorzej byłoby, gdybyśmy w ogóle ich nie kreowali. Wtedy mielibyśmy problem... Skuteczność jest do poprawy i my o tym wiemy. Pochylimy się nad tym na treningach. Do ligi zostały jeszcze dwa tygodnie, a teraz mocno pracowaliśmy i chłopaki odczuwali to w nogach. Na bramki przyjdzie czas i mam nadzieję, że od spotkania z Zagłębiem zaczniemy je strzelać.

Jeszcze słowo o młodych chłopakach, bo jest ich tutaj spora grupa: Łukasz Krakowczyk, Tomek Okraszewski, Denis Gojko, Krzysiek Kurek, Patryk Dziczek i Kacper Będzieszak.  Jak sztab ocenia tych piłkarzy? Pytam pana, bo prowadził ich pan w juniorach.
- Jest to okazja dla tych chłopaków. Bardzo się cieszę, że tutaj są, bo to nie tylko moja zasługa, ale praca wielu trenerów. Szansę dostali od trenera Wdowczyka... Mają dużo do poprawy i pracy nad sobą. Cieszy mnie fakt, że to robią. Dostali szansę, więc teraz muszą tylko ją wykorzystać. Trener ma takie dobre powiedzenie: "Złap się pazurami i jej nie puszczaj." Jeżeli to zrobisz to wiek nie gra roli, ponieważ grają najlepsi. Wystarczy spojrzeć na Ajax Amsterdam, gdzie jest wielu wychowanków, którzy grają na poziomie europejskim w nastoletnim wieku. Dobrym bodźcem jest to, że tutaj są, trenują i grają w sparingach, natomiast wiedzą nad czym muszą pracować. Dostają od nas uwagi... Podczas przejścia z wieku juniora do seniora najbardziej widoczna jest różnica w przygotowaniu motorycznym. Muszą się nauczyć mocnej i siłowej gry. Bycie wśród ekstraklasowych zawodników jest sporym wyróżnieniem, ale jeżeli na tym poprzestaną to w pewnym momencie zostaną w miejscu... Muszą dalej pracować, rozwijać się i mierzyć wyżej. Mam nadzieję, że ich obecność na zgrupowaniu będzie bodźcem dla innych piłkarzy z grup młodzieżowych, którzy mogą zauważyć obrany kierunek w klubie i potraktują to jako doping do dalszej pracy. Na to liczę.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA