Czerwiński: Przed nami trzy finały

06
maj

- Przed nami trzy finały, które jeśli wygramy, być może okażą się mistrzowskie. To może sprawić, że będziemy najlepszą drużyną, jednak my chcemy dalej zwyciężać i zobaczymy co z tego wyniknie - zapowiedział Jakub Czerwiński, który razem z drużyną doprowadził do historycznego triumfu w Warszawie.

Jakub, przekazuję zasłużone gratulacje dla was za odniesienie naprawdę cennego zwycięstwa w Warszawie...

- Dziękuję za gratulacje, przyjmuję w imieniu całej drużyny, bo każdy z zawodników zasłużył na słowa uznania. Zostawiliśmy mnóstwo zdrowia na boisku i każdy mocno pracował dla drużyny, naprawialiśmy swoje błędy, byliśmy zespołem a to wszystko pozwoliło nam zerwać owoc z drzewa w postaci trzech punktów.

Minęło już sporo czasu od końcowego gwizdka, a mimo to głos nadal drży. To dowód na to, że ten mecz był pełen emocji?
- Duże były te emocje. Wiedzieliśmy, jaka jest ranga tego meczu. Jesteśmy szczęśliwi, że mieliśmy okazję rozegrać takie spotkanie o tak dużą stawkę przy Łazienkowskiej. Oczywiście przed meczem był delikatny stres, jednak byliśmy pewni siebie, wierzyliśmy bardzo mocno w swoje umiejętności i liczyliśmy od samego początku, że uda nam się wywieźć stąd trzy punkty. Tak się też stało. Było momentami heroicznie, były sytuacje, w których już ostatni z nas bronił zespół przed utratą bramki i ostatecznie to my możemy się cieszyć ze zwycięstwa. Można powiedzieć, że troszeczkę namieszaliśmy w tej tabeli.

Piast działa trochę wbrew logice. Zaskakuje wszystkich, odnosi piąte zwycięstwo z rzędu, radzi sobie z hałasem kibiców gospodarzy i konsekwentnie wykonuje swoją pracę nie zważając na przeciwności...
- Chciałbym zaznaczyć, że mimo tego hałasu kibiców gospodarzy, to jednak dało się słyszeć grupę kibiców z Gliwic, którzy przyjechali do Warszawy. Duże słowa uznania od nas zawodników dla tych ludzi, że przyjechali w ten weekend majowy nas dopingować. Bardzo się cieszymy, że są razem z nami. My dajemy z siebie wszystko i widzimy, że sympatycy to doceniają. To jest naprawdę miłe.

Ile znaczy dla was ten wynik? Ile też kosztował wysiłku pracy w obronie już po strzelonym golu?
- To był ogrom pracy, to był bardzo ciężki mecz. Legia jest bardzo groźną drużyną, zwłaszcza u siebie prezentują duże umiejętności, mają świetnych zawodników, a my po prostu sprostaliśmy zadaniu. Wycisnęliśmy maksa, daliśmy z siebie co mogliśmy i możemy się cieszyć z wyniku.

Jak długo może trwać ta radość, bo już niebawem na rozkładzie będzie mecz z Jagiellonią, później w środku tygodnia rywalizacja z Pogonią w Szczecinie i zamknięcie sezonu z Lechem Poznań?
- Dostaliśmy dwa dni wolnego, więc w tym okresie na pewno będziemy rozmawiać i cieszyć się tymi emocjami oraz zdobyczą, którą przywieźliśmy z Warszawy. Przed nami trzy finały, które jeśli wygramy, być może okażą się mistrzowskie. To może sprawić, że będziemy najlepszą drużyną, jednak my chcemy dalej zwyciężać i zobaczymy co z tego wyniknie.

A dla ciebie mecz przy Łazienkowskiej i wygrana z byłą twoją drużyną to coś szczególnego?
- Na pewno tak. Bardzo miło było tu wrócić. Legia to świetna drużyna mająca znakomite zaplecze i wszystkie narzędzia do rozwoju i zdobywania trofeów, jednak my w tym sezonie czujemy się bardzo mocni. Przyjechałem tutaj z Piastem, w którym czuję się fantastycznie i oczywiście bardzo cieszy to zwycięstwo. Walczymy dalej do samego końca, a kto będzie najlepszy, zobaczymy po ostatnim meczu.

Odebrałeś gratulacje dla drużyny. Pogratuluję też tobie, ponieważ taka wygrana to chyba najlepszy prezent z okazji setnego meczu w ekstraklasie?
- Rzeczywiście. Jeśli faktycznie w meczu z Legią przypadł ten jubileusz, skoro życie napisało taką historię, to tym bardziej się cieszę. Nawet nie wiedziałem, że przy tej okazji nastąpił ten setny mecz. Z pewnością zapamiętam go na długo i będzie on wyjątkowym wspomnieniem.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA