Był taki mecz: Złoty Wilczek dał wygraną nad Koroną

16
maj
Ponad cztery lata temu gliwiczanie podejmowali na własnym obiekcie Koronę Kielce, a zwycięskiego gola zdobył Kamil Wilczek, jeden z ówczesnych i obecnych liderów gliwickiego klubu.

Potrzebny był gol, aby ten mecz się tak naprawdę rozpoczął, bo do tego momentu na boisku niewiele się działo. Potem obie drużyny zaczęły atakować. Ale w pierwszej części gry jedynym istotnym wydarzeniem było trafienie Jakuba Biskupa, które nie zostało zaliczone, choć jak ręczył Wilczek - było słuszne. Warto dodać, że to właśnie Kamil w tej sytuacji asystował.

Ostatecznie to on otworzył wynik spotkania. Ładnym dograniem na głowę partnera popisał się Sławomir Szary. - Korona grała w pierwszej połowie lepiej. Zostawiała nam niewiele miejsca. Potem się to zmieniło i w końcu udało się znaleźć sposób na jej bramkarza - cieszył się autor, jak się okazało, jedynego gola. Pod drugą bramką niewiele pracy miał Maciej Nalepa, który zachował czyste konto i zaliczył tym samym udany powrót między słupki bramki Piasta.

- Nie jestem jednak do końca zadowolony, bo ten mecz powinniśmy wygrać różnicą 3-4 goli! Przecież w końcówce mieliśmy takie okazje, że wystarczyło dołożyć tylko nogę - Nalepa nie dowierzał, obserwując co działo się na boisku. Dwie wyborne okazje zmarnował rezerwowy Adrian Paluchowski. Najpierw w sytuacji sam na sam trafił wprost w Zbigniewa Małkowskiego, a potem fatalnie skiksował, będąc siedem metrów od bramki! - Na szczęście niewykorzystane szanse nie zemściły się - odetchnął Wilczek.

Piast Gliwice - Korona Kielce 1:0 (0:0)
1:0 - Wilczek, 53 min

Piast: Nalepa - Michniewicz, Gamla (46. Matuszek), Glik, Szary - Smektała, Zganiacz, Muszalik, Wilczek, Biskup (75. Sedlaczek) - Olszar (65. Paluchowski).
Trener Ryszard Wieczorek.

Korona: Małkowski - Jędrzejczyk, Stano, Hernani, Mijailović - Sobolewski (66. Zieliński), Wilk (80. Markiewicz), Vuković, Lech (58. Gajtkowski), Kaczmarek - Tataj.
Trener Marcin Sasal.

Żółte kartki: Smektała, Wilczek - Stano, Jędrzejczyk, Gajtkowski, Vuković.
Sędziował Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 4000.