Był taki mecz: Złoty Wilczek dał wygraną nad Koroną
Potrzebny był gol, aby ten mecz się tak naprawdę rozpoczął, bo do tego momentu na boisku niewiele się działo. Potem obie drużyny zaczęły atakować. Ale w pierwszej części gry jedynym istotnym wydarzeniem było trafienie Jakuba Biskupa, które nie zostało zaliczone, choć jak ręczył Wilczek - było słuszne. Warto dodać, że to właśnie Kamil w tej sytuacji asystował.
Ostatecznie to on otworzył wynik spotkania. Ładnym dograniem na głowę partnera popisał się Sławomir Szary. - Korona grała w pierwszej połowie lepiej. Zostawiała nam niewiele miejsca. Potem się to zmieniło i w końcu udało się znaleźć sposób na jej bramkarza - cieszył się autor, jak się okazało, jedynego gola. Pod drugą bramką niewiele pracy miał Maciej Nalepa, który zachował czyste konto i zaliczył tym samym udany powrót między słupki bramki Piasta.
- Nie jestem jednak do końca zadowolony, bo ten mecz powinniśmy wygrać różnicą 3-4 goli! Przecież w końcówce mieliśmy takie okazje, że wystarczyło dołożyć tylko nogę - Nalepa nie dowierzał, obserwując co działo się na boisku. Dwie wyborne okazje zmarnował rezerwowy Adrian Paluchowski. Najpierw w sytuacji sam na sam trafił wprost w Zbigniewa Małkowskiego, a potem fatalnie skiksował, będąc siedem metrów od bramki! - Na szczęście niewykorzystane szanse nie zemściły się - odetchnął Wilczek.
Piast Gliwice - Korona Kielce 1:0 (0:0)
1:0 - Wilczek, 53 min
Piast: Nalepa - Michniewicz, Gamla (46. Matuszek), Glik, Szary - Smektała, Zganiacz, Muszalik, Wilczek, Biskup (75. Sedlaczek) - Olszar (65. Paluchowski).
Trener Ryszard Wieczorek.
Korona: Małkowski - Jędrzejczyk, Stano, Hernani, Mijailović - Sobolewski (66. Zieliński), Wilk (80. Markiewicz), Vuković, Lech (58. Gajtkowski), Kaczmarek - Tataj.
Trener Marcin Sasal.
Żółte kartki: Smektała, Wilczek - Stano, Jędrzejczyk, Gajtkowski, Vuković.
Sędziował Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 4000.