Był taki mecz... Wspomina Paweł Oleksy

08
cze

Nigdy tego nie zapomnę...
- Najbardziej w pamięci z zeszłej rundy utkwił mi mecz ze Śląskiem Wrocław. I chyba to starcie zapamiętam do końca życia. Powód jest prostu - w tym meczu dostałem pierwszą czerwoną kartkę i strzeliłem pierwszego gola w ekstraklasie. Dodatkowo wygraliśmy po trafieniu w doliczonym czasie gry, walcząc w osłabieniu - wspomina Oleksy.

Kiedy boczny obrońca popełnił faul we własnym polu karnym na zawodniku Śląska, arbiter główny ukarał podopiecznego Marcina Brosza czerwoną kartką, a goście z Wrocławia wykorzystali "jedenastkę", trafiając na 2-2... - Jak schodziłem z boiska, byłem na siebie strasznie zły. Myślałem, że może faul był niepotrzebny, że mogłem się inaczej zachować.

Finalnie, po golu Radosława Murawskiego, "Piastunki" pokonały ówczesnego mistrza Polski 3-2. - Ostateczny rezultat pozwolił mi pozytywnie spojrzeć na ten mecz. Strzeliłem gola, za faul na mnie odgwizdano rzut karny dla Piasta. Naprawdę to był szalony bój, zapisany na plus.

Koszulka dla kibica!
- T-shirt z tego meczu powędrował do kibica, który sobie go zarezerwował dużo wcześniej. Ale specjalnie nie przywiązałem się do niej, bo te wspaniałe wspomnienia wolę trzymać w myślach, niż na ścianie w antyramie - zaznacza defensor.

A z tym Bełchatowem... To była dopiero "nerwówka"!
- Najbardziej nerwowym pojedynkiem był ten ostatni, z GKS-em Bełchatów. Siedziałem na trybunach i wiedziałem, że nie wejdę na murawę, że nie pomogę kolegom. To było trudne do zaakceptowania. Skręcałem się na trybunach z nerwów, a wynik 0-3 jakoś mnie uspokoił. Wtedy się pogodziłem z porażką. Aż nagle chłopaki - grając w osłabieniu - nadgonili wynik i znów zacząłem się nerwowo zachowywać - wspomina, wciąż rozemocjonowany.

- Ostatecznie się nie udało, a szkoda, bo lekki niedosyt został. Chociaż udział w pucharach bardzo cieszy, to na pewno.
 

DawJen