Był taki mecz... Piast - Zagłębie 4-1

19
gru
W poniedziałkowe popołudnie podopieczni Radoslava Latala zmierzą sie z Zagłębiem Lubin. Miedziowi to rywal który nie leży ostatnio gliwiczanom. Nie znaczy to jednak, że są oni dla Niebiesko-Czerwonych nie do pokonania. Wręcz przeciwnie - w całej historii tych spotkań, Piast nie raz wychodził z tych pojedynków zwycięsko. Najbardziej w pamięci kibiców zapisał się chyba mecz z początku sezonu 2009/2010.
 
Początek tamtych rozgrywek nie należał do najszczęśliwszych zarówno dla Piasta jak i Zagłębia. W pierwszych dwóch kolejkach oba nie zdobyły ani jednego punktu. Gliwiczanie przegrali z Lechem Poznań i Ruchem Chorzów, natomiast Miedziowi nie podołali Legii Warszawa, a także Wiśle Kraków. Motywacji w starciu przy Okrzei nie mogło więc zabraknąć nikomu. Wręcz przeciwnie - wszyscy zdawali sobie sprawę, że muszą zawalczyć o pełną pulę.
 
Na trybunach zasiadło przeszło 3,5 tysiąca kibiców. Początek należał do gości - Zagłębie z miejsca ruszyło do ataku i stworzyło sobie kilka naprawdę obiecujących sytuacji. W 9. minucie prowadzenie dał im Ilijan Micanski, który wykorzystał podanie Davida Caiado i po raz pierwszy w sezonie wpakował piłkę do siatki.
 
Miedziowi niedługo cieszyli się z prowadzenia. Stracony gol obudził gliwiczan, którzy w konsekwencji mocniej ruszyli do przodu. Przyniosło to efekt w postaci trafienia Kamila Wilczka. Bramka z dystansu zapewniła zgromadzonym na trybunach kibicom sporo radości.
 
Na kolejne trafienie nie trzeba było długo czekać. W 34. gola na 2-1 zdobył Kamil Glik. Defensor najlepiej odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu Daniela Chylaszka z rzutu wolnego. Przed przerwą gliwiczanie mieli jeszcze okazję do podwyższenia rezultatu, ale po uderzeniu Sebastiana Olszara futbolówka odbiła się od słupka.
 
Po zmianie stron na listę strzelców ponownie wpisał się Kamil Wilczek, który tym razem dobił piłkę po strzale Sebastiana Olszara. Niefortunna interwencja bramkarza kosztowała Miedziowych kolejną straconą bramkę. Nie był to jednak ostatni raz kiedy musieli wyciągać futbolówkę z własnej siatki. Wynik ustalił w 71. minucie Olszar, który idealnie wykończył szybki kontratak pary Przemysław Łudziński - Jakub Smektała.
 
Ostatecznie gospodarze zwyciężyli w tamtym spotkaniu 4-1, zdobywając pierwsze ligowe punkty. Mimo braku kapitana - Jarosława Kaszowskiego, rozegrali świetne zawody, nie dając rywalom najmniejszych nadziei na jakikolwiek punkt.
 
Biuro Prasowe
GKS Piast SA