Badia: Wszyscy chcemy wygrać!

02
paź

- Legia jest klubem, o którym można powiedzieć, że jest popularny, ma największy budżet i teoretycznie ma najlepszych zawodników... na papierze tak to się przedstawia, później na boisku może być różnie i to jest najbardziej emocjonujące - opisuje nadchodzącą rywalizację z Legią Warszawa Gerard Badia, kapitan mistrzów Polski.

Jakie masz obrazki przed oczami kiedy słyszysz hasło "Piast kontra Legia"? 
- Czuję wtedy ekscytację i wracam wspomnieniami do rywalizacji przy Łazienkowskiej z maja tego roku. Może to nie był jakiś wielki mecz Piasta, ale jeśli chodzi o ładunek emocji oraz przeżyć, to było to wyjątkowe spotkanie. Myślę, że wszyscy na bardzo długo zapamiętamy ten mecz. Pierwszy raz w historii wygraliśmy w Warszawie i wykonaliśmy duży krok w kierunku mistrzostwa.

To lekarstwo na trudne chwile? Przypomnieć sobie te momenty zwycięstwa?
- W głowie często odtwarza się takie mecze. Nie tylko dlatego, że strzeliłem w nim ładną bramkę, ale lubię oglądać takie mecze oraz akcje. Często z moim tatą komentujemy tego gola. Tata mi mówi, że już tysiąc razy oglądał tę bramkę. Dla niego to jest duma, że jego syn na tym obiekcie, z takim przeciwnikiem, ustalił wynik w takim ważnym dla klubu momencie.

Dlaczego rywalizacja z Legią wywołuje takie napięcie?
- Bo są taką drużyną, z którą każdy chce wygrać, klubem, o którym można powiedzieć, że jest popularny, ma największy budżet, teoretycznie najlepszych zawodników... na papierze tak to się przedstawia. Później na boisku może być różnie i to jest najbardziej emocjonujące. Wszyscy chcemy wygrać z Legią i z całą pewnością więcej oczu będzie zwróconych na tę rywalizację.

Ewentualna wygrana z wicemistrzem co może dać drużynie, jak bardzo jest cenna? Może być traktowana jako przełamanie i wyjście z delikatnego kryzysu? Tak starają się opisywać sytuacje Piasta media.
- Nie. Nawet przed chwilą rozmawialiśmy z chłopakami w szatni na ten temat. Dużo ludzi mówi, że Piast ma kryzys, a ja się pytam - jaki kryzys? Ostatnie nasze mecze to cztery wygrane, dwa remisy i dwie porażki. Jak to jest kryzys, to ja poproszę o więcej takich... To jest oczywiście bardzo ważne spotkanie, które pozwoli awansować w tabeli, ale to nie jest gra o życie. Możesz wygrać ten pojedynczy mecz, ale sezon leci dalej. Pozwoli to na pewno złapać więcej oddechu i doda motywacji na przyszłość, bo w punktacji zyskujesz trzy oczka, ale dla głowy to jest coś znacznie więcej.

Piastowi gra się trudniej? Nie ma kilku ważnych postaci, które grały w ostatnim sezonie, ale i przeciwnicy inaczej do was podchodzą...
- I to mi się bardzo podoba. To oznacza, że Piast Gliwice się zmienia, nie ma podejścia rywala, który myśli, że jedzie na Okrzei tylko po to, żeby stłuc Piasta i łatwo wygrać. To już się skończyło. Jesteśmy mistrzem Polski, mamy puchar w gablocie i w każdym meczu jest to przypominane. Legia przyjeżdżając tutaj musi spodziewać się trudnej konfrontacji. Nie mogą liczyć, że w prosty sposób zdobędą w Gliwicach trzy punkty. Kibice na pewno będą zadowoleni z widowiska.

Komentatorzy, eksperci mówią o Piaście jak o zespole, który ciągle zbiera doświadczenie. A wy jak siebie określacie jako zawodnicy broniący tytułu?
- Musimy pamiętać, że Piast w dalszym ciągu dla wielu kibiców w Polsce jest małym klubikiem. Niewielu jest takich, którzy traktują nas poważnie, "tacy biedni, mali" tak mówią. Ale mnie się to podoba, bo my wiemy kim jesteśmy i jacy jesteśmy, pokazujemy to od kilku lat. Trenujemy, staramy się być coraz lepsi i gramy swoją piłkę. Kiedy jesteśmy w formie, prezentujemy dobry futbol, to rywale maja problemy. To widać.

Czego życzyć Piastowi nie tylko w tym najbliższym meczu, ale kolejnych miesiącach? Abyście mieli taką swobodę i radość grania w piłkę?
- Zawsze powtarzam, że podczas pierwszej połowy sezonu, nie powinniśmy patrzeć, ile mamy punktów i gdzie jesteśmy w tabeli. Musimy się skoncentrować na treningach, sposobie gry i starać się zdobywać oczka. Dopiero po zimie oraz czasie świąt, kiedy wrócimy do gry, będziemy mogli zacząć spoglądać na tabelę, którą mamy pozycję. Ostatnio graliśmy z Arką Gdynia, to pojawiały się pytania "jak to możliwe że z nimi zremisowaliście?". Zdobyliśmy punkt na wyjeździe po ostatniej wygranej u siebie, robimy cztery punkty w dwóch meczach. Gdynianie zagrali bardzo dobry mecz. Sam byłem zaskoczony, że tak dobrze grali piłką, ale zdecydowanie bardziej wolę taką Arkę niż na przykład cztery lata temu, kiedy grali tylko długie piłki na walkę. Więcej było gry w powietrzu niż na ziemi, a kibice nie chcą na takie spotkania nawet patrzeć. Ostatnia rywalizacja mogła się podobać. Mimo wyniku 0-0, był widowiskowy mecz i dobry mecz.

Skoro wróciłeś do meczu z Arką, to zagraliście po raz pierwszy trzecim kompletem strojów. Jak ci się podobają?
- Bardzo mi się podobają. Wszyscy w drużynie byli zadowoleni z tych strojów.  Nie jest to taki mocny niebieski, tylko nieco łagodniejszy, wyglądasz czysto i świeżo. Po spotkaniu, gdy zobaczyliśmy się w telewizji i na zdjęciach, bardzo pozytywnie je oceniliśmy.

Pół żartem, pół serio można zapytać, że może dlatego właśnie Arkowcy tak dobrze zagrali, bo pomyśleli, że rywalizują z Manchesterem City lub Lazio?
- Faktycznie są podobne do Manchesteru City i Lazio, ale myślę, że Arka nie zwracała uwagi na nasz strój, a starali się grać jak Manchester City... zagrali dobre zawody.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA