Badia: To jeden z moich najlepszych meczów

19
kwi

- To jeden z moich najlepszych meczów, kiedy jestem w Piaście Gliwice. To było spotkanie, w którym nie brakowało emocji. Znajdowaliśmy się w strefie spadkowej, dobrze pamiętam ten moment - wracał pamięcią do starcia ze Śląskiem Wrocław Gerard Badia, który bez wątpienia odegrał główną rolę w tym wydarzeniu.

 

10 marca 2017 w ramach 25. kolejki Ekstraklasy Niebiesko-Czerwoni we Wrocławiu mierzyli się ze Śląskiem. Gliwiczanie w tym momencie zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli mając niewielką stratę do bezpiecznej lokaty. Rywal Piasta miał cztery oczka przewagi i ewentualne zwycięstwo podopiecznych Dariusza Wdowczyka (ówczesny trener Piasta Gliwice) stanowiło szansę na skrócenie dystansu. - Znajdowaliśmy się w strefie spadkowej, dobrze pamiętam ten moment. Mieliśmy swoje problemy i od dłuższego czasu nie potrafiliśmy wygrać. To była dla nas szansa na przełamanie. Na wyjeździe Śląsk był zawsze dla nas niewygodny. Pamiętam, że przed tym spotkaniem rozmawiałem dużo z chłopakami z drużyny. Michal Papadopulos powiedział mi - musisz pokazać serce i zagrać jak prawdziwy Hiszpan - odpowiedziałem tylko, że się postaram. Już na początku pamiętam, że zdobyłem bramkę i od pierwszej minuty dobrze się czułem - wspominał Gerard Badia, który w tym starciu ze Śląskiem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.


- To był szalony mecz. Padała jedna bramka za drugą. My strzeliliśmy, Śląsk odpowiadał golem, my dołożyliśmy, oni zdobyli bramkę. Kurcze... bardzo dobrze to pamiętam, wiele razy oglądałem powtórki. Strzeliłem trzy bramki, miałem też asystę przy golu Urosa Koruna, więc takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Teraz, kiedy siedzę w domu, puszczam sobie kulisy i skróty meczów, gdzie strzelałem bramki. To jest coś wyjątkowego - stwierdził kapitan Niebiesko-Czerwonych. - Dla Messiego czy Ronaldo strzelenie hat-tricka i dołożenie asysty to normalka, ale dla mnie to był o jeden z najlepszych meczów, kiedy jestem w Piaście Gliwice. To było spotkanie, w którym nie brakowało emocji - dodał Badia.


Hiszpan we wspomnianym meczu ze Śląskiem już w 7. minucie wpisał się na listę strzelców po raz pierwszy, płaskim mocnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Dzięki temu trafieniu Piast schodził na przerwę z przewagą, ale prawdziwe strzelanie rozegrało się w drugiej połowie. 


Niebiesko-Czerwoni pod koniec rundy zasadniczej sezonu 2016/17 starali wydostać się ze strefy spadkowej, chociaż ostatnią kampanię zakończyli sukcesem zdobywając wicemistrzostwo Polski. - Od samego początku nie było nam łatwo. Trener Latal, z którym zdobyliśmy medale odszedł, za chwilę wracał, lecz drużyna nie funkcjonowała dobrze. Część zawodników również po sukcesie zdecydowała się na transfer, co również wpłynęło na tych, co zostali. Po zamieszaniu na starcie przyszedł trener Wdowczyk i choć był to dla nas trudny sezon, gdzie broniliśmy się przed spadkiem, to dla mnie osobiście był to najlepszy okres pod względem piłkarskim - stwierdził skrzydłowy, który w całej kampanii zdobył dziewięć goli i był najlepszym strzelcem Niebiesko-Czerwonych.


- Ten sezon wniósł sporo do mojej kariery. Zmieniło się moje znaczenie dla klubu i miasta. Na początku byłem trochę anonimowy. Przychodziłem jak zawodnik, który może coś wnieść do drużyny. W momencie, kiedy drużynę objął trener Wdowczyk, w sztabie pracę rozpoczął Tomasz Stranc, z którym od samego początku miałem dobry kontakt, to dla mnie rozpoczął się dobry czas. Czułem się bardzo dobrze oraz byłem silny i głodny gry. Kiedy wracałem po meczu do domu już nie mogłem doczekać się kolejnego występu - opowiadał autor hat-tricka w rywalizacji ze Śląskiem. 


Ostatecznie Piast Gliwice pokonał wrocławian na wyjeździe 4-3. Zwycięstwo pozwoliło nabrać wiatru w żagle i nie przegrać kolejnych trzech spotkań, co przełożyło się na poprawę pozycji w ligowej tabeli, a sam mecz ze Śląskiem stał się bardzo przyjemnym wspomnieniem jego uczestników. - Nigdy wcześniej nie strzeliłem hat-tricka... o może kiedy miałem 10-12 lat robiłem takie rzeczy, ale w zawodowej piłce mi się to nie zdarzyło. Oczywiście, kiedy siedzi się w domu i analizuje swoje występy, to dochodzi się do wniosku, że było wiele meczów, w których grałem dobrze, ale nie strzeliłem tylu bramek. Pamiętam, że po tym spotkaniu odezwał się do mnie człowiek, który odpowiada za statystyki i liczy punkty Instat (indeks indywidualnych działań piłkarza w meczu) i przyznał, że nigdy tego nie robił, ale po Śląsku skontaktował się ze mną, bo taki wynik rzadko się zdarza. Kiedy strzelisz bramkę masz wysoki wynik, ale kiedy masz hat-tricka i asystę to naprawdę robi się imponująco - cieszył się Gerard Badia. 


- Już przed meczem, ale i w pierwszych minutach czułem się mocny i byłem pewny siebie. Dzięki współpracy z ludźmi miałem mnóstwo pozytywnej energii, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem w takiej ilości. Może to dało taki efekt i taką skuteczność - analizował ulubieniec gliwickiej publiczności, który łącznie jest w klubie już ponad sześć lat, rozegrał 186 spotkań, w których zdobył 31 goli oraz zanotował 34 asysty.


Nie pozostaje nic innego jak życzyć sympatycznemu Hiszpanowi podobnych warunków, co w marcu 2017 roku i podobnej energii, która poskutkowałaby zdobyciem kolejnego hat-tricka. - Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś powtórzyć taki mecz. Dla mnie osobiście to był naprawdę bardzo ważny mecz, którego nie zapomnę. Jeśli zagram podobne spotkanie, będę znowu bardzo szczęśliwy i kibice również - zakończył kapitan Piasta Gliwice.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA