Alvaro: Pierwsze dni to była dla mnie tragedia
- Liczę, że do treningów z zespołem będę gotowy na zimowe zgrupowanie. Teraz pozostaje mi oglądanie meczów Piasta w internecie - kręci głową Alvaro Jurado, który w piątek wylatuje na zabieg do Sewilli.
Jurado doznał poważnego urazu i nie było mu na początku łatwo. - Pierwsze dni to była dla mnie tragedia, było mi naprawdę ciężko. Teraz już zdążyłem się z tą sytuacją oswoić, co nie oznacza, że czuję się z nią dobrze, bo chciałbym być z drużyną - przyznaje. Pomaga mu jednak obecność rodziny w Gliwicach. - Dzięki nim było mi łatwiej, choć przykro mi, że odkąd przyjechali pojawiają się kolejne problemy. Najpierw szybko złapałem cztery żółte kartki, po powrocie nie wybiegłem już na boisko w pierwszym składzie w meczu z Jagiellonią, a teraz ta kontuzja... Żałuję tym bardziej, że w zeszłym sezonie wyrobiłem sobie niezłą opinię i udowodniłem, że zasługuję na miejsce w składzie - wzdycha.
Jakby problemów było mało, Hiszpanowi niedawno skradziono samochód - Audi Q7. Jurado wyznaczył za pomoc w jego odzyskaniu nagrodę 5000 złotych, ale auto się nie odnalazło. - Takie jest życie, nic na to niestety nie poradzę - dodaje.
A jak wspomina sam moment, w którym doznał urazu? - Czułem, że kolano jest niestabilne, że w nienaturalny sposób "ucieka" mi na bok, ale w głowie miałem tylko to, by pomóc drużynie, dlatego od razu z boiska nie zszedłem... - mówi. Teraz na powrót do gry musi czekać kilka miesięcy. - Liczę, że gotów do treningów z zespołem będę na zimowe zgrupowanie, a na razie musi mi wystarczyć oglądanie meczów Piasta w internecie - kończy Alvaro Jurado.
Źródło Sport/sportslaski.pl